Załoga kontenerowca transportującego chemikalia, który w maju zapalił się, a następnie zatonął u wybrzeży Sri Lanki, wiedziała o wycieku, zanim doszło do katastrofy – poinformował w piątek dyrektor generalny operatora jednostki. Tłumaczył, że przed pożarem Katar i Indie odmówiły zezwolenia na rozładunek przeciekającego kontenera.
Shmuel Yoskovitz, szef X-Press Feeders, do której należy kontenerowiec MV X-Press Pearl poinformował w piątek, że zgodnie z harmonogramem kontener został załadowany na statek w porcie Jebel Ali w Dubaju. - Wykryto, że przecieka, gdy statek znajdował się w pobliżu portu Hamad w Katarze. Zwróciliśmy się do jego władz z prośbą o jego rozładowanie. Nie zgodzono się, tłumacząc brakiem siły roboczej i sprzętu – dodał. Poinformował, że statek wpłynął następnie do portu Hazira w Indiach, gdzie również odmówiono pomocy.
MV X-Press Pearl przypłynął na wody Sri Lanki 19 maja. Następnego dnia wybuchł na nim pożar. Statek był wówczas zakotwiczony około 9,5 mil morskich (18 km) na północny zachód od Kolombo i czekał na wejście do portu. Yoskovitz potwierdził, że do tego czasu przeciekał tylko jeden kontener, a załoga jeszcze kontrolowała sytuację.
Katatrofa ekologiczna na wodach Sri Lanki
Według lankijskiej marynarki wojennej pożar został spowodowany przez chemikalia przewożone na kontenerowcu pływającym pod banderą Singapuru. Jednostka transportowała 1486 kontenerów, w tym 25 ton kwasu azotowego i innych chemikaliów.
Ogień strawił większość ładunku i zanieczyścił okoliczne wody oraz długi odcinek słynnych plaż na wyspie.
W piątek wzburzone w dalszym ciągu morze uniemożliwiło nurkom sprawdzenie kadłuba statku, którego rufa spoczywa na dnie morskim na głębokości około 21 metrów, podczas gdy przednia część powoli zanurza się w wodzie.
Źródło: PAP