Skazanie na karę śmierci sprawców brutalnego gwałtu i zabójstwa 23-latki po raz kolejny wywołało w Indiach pełną emocji debatę na temat bezpieczeństwa kobiet w tym kraju. Korespondentka BBC podkreśla jednak, że podczas gdy studentka została zaatakowana przez nieznajomych, 90 proc. ofiar przemocy seksualnej zna jej sprawców. Tematem tabu wciąż pozostaje fakt, że często są to członkowie rodzin ofiar. Aby złamać zmowę milczenia, dziennikarka zdecydowała się opowiedzieć własną poruszającą historię.
W grudniu 2012 roku sześciu mężczyzn, w tym pięciu dorosłych i jeden młodociany, napadło na 23-letnią kobietę i jej przyjaciela w autobusie w New Delhi. Kilkakrotnie brutalnie zgwałcili kobietę, zadali jej obrażenia metalowym prętem i dotkliwie pobili jej towarzysza, po czym wyrzucili nagie i półprzytomne ofiary na drogę. Dwa tygodnie później kobieta zmarła w wyniku odniesionych obrażeń.
Sprawa wstrząsnęła indyjską opinią publiczną, a emocje rozgorzały na nowo po tym, gdy we wtorek sąd w New Delhi skazał sprawców na karę śmierci. Po raz pierwszy w historii kobiety głośno zaczęły mówić o tym, że nie czują się bezpiecznie na ulicach, a gwałty są w Indiach prawdziwą plagą.
Korespondentka BBC w New Delhi, Rupa Jha, w poruszającym i szczerym artykule opublikowanym w niedzielę, zwróciła jednak uwagę na kolejny problem, który wciąż pozostaje w Indiach tabu - molestowanie seksualne w rodzinie. Dziennikarka zdecydowała się opisać własną historię, gdyż jako kilkuletnia dziewczynka sama stała się ofiarą przemocy.
Typowa rodzina z klasy średniej
Rupa wychowała się w typowej indyjskiej wielodzietnej rodzinie z klasy średniej. Jak przyznaje, mama zajmowała się domem i większość uwagi poświęcała na to, aby zapewnić rodzinie odpowiednie warunki. - Moje wspomnienia z dzieciństwa są raczej mgliste, ale te dotyczące molestowania nigdy nie odeszły - pisze dziennikarka BBC.
Korespondentka przyznaje, że wychowanie w wielodzietnej było niezwykle cennym przeżyciem, jednak mogło również wpłynąć na to, że stała się ofiarą molestowania seksualnego. W dwupokojowym mieszkaniu, które dzieliła z pięciorgiem rodzeństwa i innymi krewnymi, drzwi nie zamykały się nigdy, a w odwiedziny przychodzili również dalsi członkowie rodziny. Wśród nich mężczyzna, który wykorzystywał dziewczynkę. - Mimo że dom był zawsze pełen ludzi, w tych sytuacjach czułam się zupełnie samotna - wyznała Rupa po latach. Mężczyzna zamykał ją w łazience, aby uciec od wścibskich spojrzeń i tam dotykał ją i całował. - Nienawidziłam tego, ale jak wiele innych osób w tej samej sytuacji, byłam zbyt przerażona, by o tym mówić - przyznała.
Sytuacja ta trwała kilka lat, Rupa przyznaje, że pewnego dnia "coś w niej pękło". - Myślę, że miałam około 10 lat. Pewnego dnia załamałam się i zaczęłam wyć, siedząc na podłodze w łazience - pisze w artykule dla BBC. - Agresor był zszokowany i przerażony. Dlaczego właśnie teraz zdecydowałam się to przerwać - dodaje.
Honor najważniejszy
Gdy sprawa wyszła na jaw, starsza siostra Rupy zaczęła bić mężczyznę "tak mocno, że aż zabrakło jej sił", a rodzice dziewczynki natychmiast wyprosili go z domu. Nie powiadomili jednak policji, a o molestowaniu nigdy więcej nie rozmawiano.
- Po latach zaczęłam się zastanawiać, dlaczego rodzice nigdy nie zgłosili sprawy na policję. Czy moja - tak liberalna i nowoczesna w innych kwestiach - rodzina była zaniepokojona kwestią honoru? - zastanawia się dziennikarka. - W domu nigdy nie dyskutowaliśmy na temat honoru, ale wydaje mi się, że w mojej sprawie był on dla moich rodziców ważniejszy, niż zmierzenie się z tym, co mnie spotkało - stwierdza gorzko.
Kiedy tabu zostanie złamane?
Rupa zaczęła jednak rozmawiać o tym, co ją spotkało, z siostrami, kuzynkami i koleżankami. Ku jej przerażeniu okazało się, że wiele z nich ma za sobą podobne przerażające doświadczenia. Podobnie jak w przypadku dziennikarki, sprawy były zamiatane pod dywan i nie rozmawiało się o nich w domach.
- Kiedy Indie obiegła wiadomość o skazaniu na śmierć sprawców gwałtu na studentce, zaczęłam ponownie zastanawiać się, kiedy zakończy się ta "omerta", kiedy zostanie złamana cisza, która zniszczyła tyle indyjskich rodzin? - pyta korespondentka BBC.
Dziennikarka podkreśla, że cieszy ją debata na temat bezpieczeństwa kobiet na ulicach, jaka rozpoczęła się po gwałcie na 23-latce. Apeluje jednak, aby pamiętać, że zgodnie z danymi indyjskiej policji, 90 proc. ofiar przemocy seksualnej zna sprawców wcześniej, a w wielu przypadkach są oni członkami rodzin wykorzystywanych kobiet.
Autor: kg/jk / Źródło: bbc.co.uk