Internetowi komentatorzy kpią z defilady, która odbyła się w Waszyngtonie 14 czerwca. Maszerującym żołnierzom zarzuca się brak koordynacji, znudzenie i "parodiowanie" parad, które ta waszyngtońska miała naśladować. "The Guardian" zwraca uwagę, że Trump pragnął wojskowego widowiska, tymczasem "jego parada okazała się rozczarowująca, po prostu słaba". Dziennik zauważa, że maszerowało około sześciu tysięcy żołnierzy, a z głośników nadawano utwory m.in. brytyjskiego (!) zespołu Led Zeppelin.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
Donald Trump podczas wydarzenia mówił: - Armia czyni nas wolnymi, by nas chronić. A dzisiaj wszyscy Amerykanie będą dumni. Każdy kraj świętuje swoje zwycięstwa. Czas, by Ameryka też to zrobiła.
Głos zabrał też wiceprezydent J.D. Vance. - 14 czerwca to oczywiście dzień powstania armii. To też oczywiście urodziny prezydenta. Wszystkiego najlepszego, panie prezydencie! - mówił. Zanim opuścił scenę, dodał jeszcze. - To też moja rocznica ślubu.
Nie wszyscy jednak podzielali dumę prezydenta i jego administracji z defilady. Internauci zwrócili uwagę, że większe tłumy pojawiły się na protestach przeciwko działaniom Donalda Trumpa niż na wydarzeniu, które było zorganizowane na jego życzenie. "The Lincoln Project" zestawił w poście na X dwa zdjęcia: z parady i z marszu przeciw Trumpowi pod hasłem "No Kings" (Żadnych królów) w San Diego:
Parada rozpoczęła się pół godziny wcześniej, a powodem była pogarszająca się pogoda. Nagrania pokazują, że osób chętnych do oglądania pokazu było dużo mniej niż prognozowano - spodziewano się około 200 tysięcy widzów. Tymczasem wzdłuż trasy było dużo wolnego miejsca.
Jak pisze "The New York Times", w mediach i telewizji pojawiały się przez cały dzień sprzeczne narracje, a "krytycy opisali to zdarzenie jako gotowość Trumpa do wykorzystania armii, by wypromować siebie, a nawet stłumić sprzeciw". Internauci zwrócili uwagę, że sam prezydent nie miał zachwyconej miny podczas uroczystości, która kosztowała Stany Zjednoczone ponad 45 milionów dolarów.
Internet zalała fala negatywnych komentarzy także od osób związanych z armią. "Kiedy żołnierze, zarówno kobiety, jak i mężczyźni, mają na sobie mundur, maszerują równo i z dumą. Ci żołnierze nie mogliby być dalej od braku koordynacji. To oczywiste, że nie chcą być częścią Parady Dyktatora Trumpa, po prostu robią to na pół gwizdka" - skomentował na portalu X Jake, przedstawiający się jako weteran armii USA.
Inny były żołnierz, Christopher David, mający na portalu X ponad 65 tys. obserwatorów, nazwał marsz "najgorszym i najbardziej niechlujnym, jakiego był świadkiem". I zamieścił ilustrujące to nagranie.
Dziennikarz Thomas O. Falk pisze, że "Trump mógł chcieć pokazu siły w stylu Chin czy Rosji, ale to wygląda na tanią choreografię". "Rosjanie kpią z Trumpa" - napisała z kolei dziennikarka Julia Loffe, udostępniając rosyjski filmik, który przedstawia, jak parada miała według Trumpa wyglądać i co ostatecznie zobaczył.
Skonfliktowany z Trumpem Gavin Newsom, gubernator Kalifornii, skrytykował paradę na portalu X: "Nasi żołnierze są bohaterami. Jesteśmy dumni z amerykańskiej armii, z kobiet i mężczyzn pełniących służbę. Poświęcili życie czemuś większemu. To ich dzień, nie Donalda Trumpa".
Huczne obchody kontra protesty
Uwagę świata od wydarzenia odciągały nie tylko działania na Bliskim Wschodzie, ale też eskalacja protestów w wielu amerykańskich miastach. W Waszyngtonie, kilka ulic dalej, odbywały się protesty "No King", które są skierowane przeciwko prezydentowi Donaldowi Trumpowi. Wśród haseł, które pojawiły się na proteście, uwagę mediów zwrócił zespół Pussy Riot (rosyjska grupa feministyczna znana z prowokacyjnych happeningów - przyp. red.). Na ich transparencie widniał napis "It's Beginning to Look a Lot Like Russia" (To zaczyna bardzo przypominać Rosję), nawiązujący do tytułu słynnego świątecznego hitu "It's Beginning to Look a Lot Like Christmas".
Autorka/Autor: zeb//az
Źródło: Rolling Stone, The Guardian, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: BLOOMBERG / POOL