Dentysta ze Stanów Zjednoczonych wyraził skruchę z powodu zabicia najsłynniejszego afrykańskiego lwa, Cecila - podało BBC. Walter Palmer oświadczył we wtorek, że był przekonany, że polował w Zimbabwe legalnie. Mężczyzna miał po zabiciu zwierzęcia obciąć mu głowę i obedrzeć je ze skóry. Według policji w Zimbabwe polowanie było niezgodne z prawem.
"Bardzo żałuję, że moja aktywność sportowa, którą uprawiam odpowiedzialnie i legalnie, w tym przypadku doprowadziła do śmierci tego lwa", czytamy w oświadczeniu dentysty.
"Polegałem na profesjonalizmie lokalnych przewodników, którzy mieli zapewnić, że polowanie było legalne" - dodał w oświadczeniu Palmer. Według niego, jego przewodnicy mieli mieć "wszystkie wymagane zezwolenia". Dodał, że ani władze USA, ani Zimbabwe się z nim dotychczas nie kontaktowały, ale "odpowie na wszystkie ich ewentualne pytania".
Policja w Zimbabwe zatrzymała w związku z zabiciem lwa dwie osoby - lokalnego myśliwego i właściciela farmy. Postawiono im zarzut kłusownictwa, gdyż nie mieli zezwolenia na polowanie. Grozi im do 15 lat pozbawienia wolności. Zimbabweńska policja przekazała, że zarzuty mogą też postawić amerykańskiemu dentyście.
13-letni lew Cecil był żywym symbolem Zimbabwe i wysiłków tego państwa na rzecz ochrony środowiska naturalnego. Jego bezgłowe i okaleczone ciało zostało znalezione ok. 60 kilometrów od granic Parku Narodowego Hwange, w którym żył i był podziwiany przez turystów. Cecil znany był również ze swojego łagodnego nastawienia wobec ludzi.
Cecil wykrwawiał się przez 40 godzin
Z dotychczasowych ustaleń wynika, że bogaty amerykański dentysta ze stanu Minnesota trzy tygodnie temu miał zapłacić 50 tysięcy euro łapówki strażnikom w parku narodowym, by ci pozwolili mu wejść i zabić lwa. Wcześniej mówiono, że myśliwym miał być Hiszpanem.
1 lipca zwierzę zostało przez Amerykanina wywabione z parku narodowego, w którym polowanie jest całkowicie zabronione, i zranione przy pomocy kuszy. Następnie myśliwy przez około 40 godzin śledził wykrwawiające się zwierzę, nim ostatecznie dobił je strzałem z karabinu.
Cecil miał na szyi obrożę z nadajnikiem GPS założoną mu przez badaczy z Uniwersytetu w Oksfordzie. Zwłoki lwa znaleziono kilka dni później. Według lokalnych aktywistów, kłusownicy próbowali zniszczyć obrożę, ale nie udało im się to.
Myśliwy przesłuchany i wypuszczony
Jak podała gazeta "The Daily Telegraph", myśliwy szybko zaczął się chwalić swoim "osiągnięciem".
Mężczyzna został jednak wypuszczony po przesłuchaniu. Jak podało BBC, dentysta jest zapewne z powrotem w Stanach. W środę jego klinika dentystyczna była zamknięta, a kartka na drzwiach odsyłała do kontaktu z firmą PR. Strona jego praktyki na Facebooku została usunięta po tym, jak zalała je fala nienawistnych komentarzy.
Umrze także potomstwo Cecila?
- Śmierć Cecila jest tragedią nie tylko dlatego, że był symbolem Zimbabwe. Był jednocześnie jedynym samcem lwa afrykańskiego w okolicy i musimy pogodzić się, że umrze sześć spłodzonych przez niego lwiąt. Nie zostaną one zaakceptowane przez nowego lwa, który zajmie jego miejsce - tłumaczył Johnny Rodrigues, odpowiedzialny za ochronę środowiska naturalnego.
Autor: mm,fil\mtom / Źródło: BBC NEWS, independent.ie, Daily Mail