Ludzie w nieoznakowanych mundurach blokujący na Krymie ukraińskie obiekty nie mają żadnego związku z rosyjskimi siłami zbrojnymi - zapewnił w środę minister obrony Federacji Rosyjskiej Siergiej Szojgu. Doniesienia tego rodzaju nazwał on "absolutną bzdurą". Nie potrafił jednak wyjaśnić, dlaczego "samoobrona" jeździ rosyjskimi pojazdami opancerzonymi.
Na pytanie, jak skomentuje materiały w internecie pokazujące - jak pisze agencja Interfax - materiały z wypowiedziami żołnierzy - Szojgu odpowiedział: "To oczywiście prowokacja".
Dopytywany, czy na Krymie są wojska rosyjskie, minister odparł: "Absolutnie nie".
Mówił też, że nie wie, skąd ludzie, którzy na Krymie blokują ukraińskie obiekty wojskowe mają nowoczesny sprzęt, taki jak pojazd opancerzony Tigr. Wypowiadając się na ten temat, minister cytowany przez rosyjską agencję ITAR-TASS oświadczył, że "nie ma pojęcia", skąd się tam wzięły. Administracja Krymu powiedziała agencji Interfax, że dwa punkty kontrolne na Krymie są obsadzone przez ponad tysiąc ochotników z sił samoobrony Krymu i oddziałów milicji specjalnej Berkut. - W ciągu trzech dni liczebność oddziałów samoobrony wzrosła dwukrotnie i obecnie wynosi prawie 12 tys. ludzi - dodał przedstawiciel administracji.
Autor: //gak / Źródło: PAP