Szef MSZ Radosław Sikorski uważa, że nieobecność ministra sprawa zagranicznych Białorusi na szczycie Partnerstwa Wschodniego to kolejny krok ku samoizolacji Białorusi. Szef polskiej dyplomacji po raz kolejny skrytykował rządy Łukaszenki. Rzecznik MSZ Białorusi odpowiada, że upolitycznienie i wysuwanie "nieuzasadnionych żądań" zaszkodzi Partnerstwu Wschodniemu.
- Nie pierwszy raz władze białoruskie robią to, co - według nas - niekoniecznie jest w interesie społeczeństwa białoruskiego - powiedział Sikorski, dodając, że "to kolejny krok ku samoizolacji Białorusi".
Szef MSZ wziął w czwartek udział w konferencji na temat Partnerstwa Wschodniego w Warszawie.
Białoruś faktycznie nieobecna
Sikorski przypomniał, że większość uczestników Partnerstwa Wschodniego od początku chciała, żeby Białoruś była reprezentowana na stosunkowo niskim szczeblu. - Polska - dlatego, że jesteśmy sąsiadami Białorusi - zabiegała o to i uzyskała to, że zaprosiliśmy ministra spraw zagranicznych Białorusi, czyli wyżej niż chcieli inni - zaznaczył Sikorski.
Szef dyplomacji Białorusi Siarhiej Martynau nie skorzysta jednak z zaproszenia Polski i nie przyjedzie na szczyt Partnerstwa Wschodniego. Białoruś chce, by wziął w nim udział ambasador.
Łukaszenka ma ciekawy pomysł na utrzymanie się przy władzy - brać standardy demokratyczne ze Wschodu, a pieniądze - z Zachodu. Obawiam się, że my możemy tego nie zaakceptować, że ten plan może się nie udać, że Europa będzie nalegać, że standardy i pieniądze trzeba brać z tego samego kierunku. Radosław Sikorski
Mińsk sceptycznie o Partnerstwie Wschodnim
Rzecznik białoruskiego MSZ, pytany o powody nieprzyjęcia zaproszenia przez ministra Martynaua, odpowiedział, że Białoruś "ma suwerenne prawo do samodzielnego określania formy udziału we wszelkich przedsięwzięciach".
Andriej Sawinych skrytykował też ewolucję Partnerstwa Wschodniego, w którym ma dochodzić do pewnego upolitycznienia i wysuwania "nieuzasadnionych żądań", co - według Mińska - zaszkodzi tej inicjatywie.
Krytyka Łukaszenki
Natomiast Sikorski podkreślił, że Polska chciałaby, aby Białoruś stosowała europejskie standardy w traktowaniu opozycji. - Wtedy mogłaby liczyć na szczodrą pomoc Unii Europejskiej w radzeniu sobie z trudnościami gospodarczymi - ocenił szef MSZ.
- Łukaszenka ma ciekawy pomysł na utrzymanie się przy władzy - brać standardy demokratyczne ze Wschodu, a pieniądze - z Zachodu. Obawiam się, że my możemy tego nie zaakceptować, że ten plan może się nie udać, że Europa będzie nalegać, że standardy i pieniądze trzeba brać z tego samego kierunku - zaznaczył minister.
Zapewnił jednocześnie, że Polska - z uwagi na solidarności z narodem białoruskim - będzie zabiegać o możliwie najbardziej szczodrą ofertę dla Białorusi, którą - jak mówił - "będzie można uruchomić, gdy w więzieniach białoruskich przebywać będą kryminaliści, a nie opozycjoniści".
Tymoszenko a UE
Szef MSZ powiedział też, że była premier Ukrainy, a dziś opozycjonistka Julia Tymoszenko, apelowała, aby nie wiązać jej procesu sądowego z szansą zawarcia przez Ukrainę umowy stowarzyszeniowej z UE.
Trwający w Kijowie proces Tymoszenko skłonił wiele krajów zachodnich, z Francją i Niemcami na czele, do apeli, by zamrozić toczące się obecnie negocjacje z Ukrainą o nowej umowie o pogłębionym stowarzyszeniu i wolnym handlu.
Szczyt impulsem?
Zdaniem Sikorskiego, szczyt PW w Warszawie będzie mocnym impulsem politycznym dla państw regionu. - Partnerstwo Wschodnie nie jest co prawda projektem geostrategicznym, ale jego wypełnienie będzie miało geopolityczne konsekwencje - podkreślił.
- Im więcej wysiłku państwa Partnerstwa włożą w reformy, tym większej pomocy - także finansowej - udzieli Unia Europejska - powiedział szef MSZ.
Dwudniowy szczyt Partnerstwa Wschodniego jest jednym z najważniejszych wydarzeń polskiego przewodnictwa w Radzie Unii Europejskiej, który ma m.in. potwierdzić poparcie dla rozwoju projektu PW. Podczas obrad ma zostać przyjęta deklaracja uznająca m.in. "europejskie aspiracje" partnerów UE.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24