W środę w szkole w Belgradzie niespełna 14-letni chłopiec zabił dziewięć osób, w tym ośmioro uczniów. Kolejnych siedem trafiło do szpitala. Rodzice, uczniowie i nauczyciele opowiadają o tym, czego doświadczyli. - Widziałem ochroniarza leżącego pod biurkiem w kałuży krwi. Pytałem, gdzie moje dziecko. Nikt nic nie mówił - relacjonuje ojciec jednej z uczennic.
3 maja w szkole podstawowej imienia Władisława Ribnikara w stolicy Serbii, Belgradzie, doszło do strzelaniny. Niespełna 14-letni Kosta Kecmanović wszedł do placówki i zaczął strzelać. Zabił dziewięć osób, ranił siedem kolejnych. Świadkowie zdarzenia - w tym uczniowie, którzy byli wtedy w szkole, oraz ich rodzice - relacjonują te tragiczne chwile.
Relacje świadków ze strzelaniny w szkole w Belgradzie
- To było straszne. Byłam na dole, usłyszałam strzały, które trwały długo - powiedziała jedna z uczennic szkoły w rozmowie ze stacją N1. - Nie miałam pojęcia, co się dzieje.
Tuż po ataku przed szkołą zgromadzili się rodzice poszukujący informacji o tym, czy ich dzieci są bezpieczne. - Moje dziecko nadal jest w szoku, pełne adrenaliny. Jeszcze nie zdołaliśmy jej uspokoić - podkreśliła matka jednej z dziewczynek, która w tym czasie była w szkole.
Milan Milosević, ojciec innej uczennicy, przekazał w rozmowie z N1, że jego córka przebywała w klasie, w której sprawca otworzył ogień. Powiedział, że około 8:50 rano zmierzał do banku i obok szkoły zauważył policjantów oraz zszokowanych nauczycieli i personel szkoły. - Z tego, co widziałem, policja przybyła szybko. Zapytałem: "gdzie jest moje dziecko?". Ktoś mi powiedział, że nauczyciel historii został postrzelony. Pobiegłem do domu, żeby sprawdzić plan lekcji mojej córki. Właśnie w tym momencie miała lekcję historii. Razem z żoną wróciliśmy pod szkołę - relacjonuje mężczyzna. Według niego chłopiec najpierw postrzelił nauczyciela, a potem zaczął strzelać na oślep.
- Widziałem ochroniarza leżącego pod biurkiem w kałuży krwi. Widziałem dwie dziewczynki w zakrwawionych bluzkach. Szukałem pracowników szkoły, nie wiedziałem, co robić. Pytałem, gdzie moje dziecko, nikt nic nie mówił - relacjonował. Ostatecznie mężczyzna dowiedział się, że jego córce nic się nie stało, bo dziewczynka zdołała uciec. Milosević zauważa, że wcześniej nie mówiono o niepokojącym zachowaniu sprawcy. - Podobno był cichym i dobrym uczniem. Niedawno dołączył do ich klasy - mówi.
Uczniowie i nauczyciele o tym, kim był sprawca
Serbska minister zdrowia Danica Grujicic przekazała podczas konferencji prasowej, że po godz. 9:00 sześcioro uczniów i jeden nauczyciel trafiło do szpitala z ranami postrzałowymi. - To moje najbardziej przerażające doświadczenie jako lekarza i jako człowieka - podkreśliła, opisując rany 13-letniego ucznia. Chłopiec ma "zagrażające życiu obrażenia" klatki piersiowej, szyi i kręgosłupa.
Policja podała, że Kecmanović został zatrzymany, ale najprawdopodobniej nie będzie podlegać odpowiedzialności karnej, gdyż w momencie popełnienia przestępstwa nie miał ukończonych 14 lat. Według śledczych uczeń nad planem ataku pracował miesiąc. W tym czasie sporządził m.in. listę dzieci, które chciał zabić. Broń wziął z sejfu swojego ojca, który posiadał ją w pełni legalnie.
Veselin Milić, szef policji w Belgradzie, przekazał, że nauczyciele opisywali sprawcę jako "dobrego ucznia i dobrego kolegę", którego zachowanie wcześniej nie budziło niepokoju. Prezydent Serbi Aleksandar Vuczić poinformował jednak, że chłopiec wcześniej prosił swoich rodziców i nauczycieli o przeniesienie go do innej klasy, w której później czuł się wyobcowany. Jeden z uczniów, cytowany przez "New York Times", stwierdził, że spędzał trochę czasu z napastnikiem i opisał go jako "cichą i uprzejmą osobę", która jednak była zastraszana przez innych.
Źródło: BBC, CNN, New York Times