Największy protest w historii kraju. Prezydent zabrał głos

Protest w stolicy Serbii
Protest w Belgradzie
Źródło: Reuters

Będziemy musieli się zmienić i jeszcze wiele się nauczyć - powiedział prezydent Serbii Aleksandar Vuczić, komentując masowy protest zorganizowany w sobotę w Belgradzie. Serbski przywódca zaznaczył jednocześnie, że "większość społeczeństwa odrzuciła kolorową rewolucję"

Sobotni protest został przerwany przed czasem po kilku incydentach, po których organizatorzy ogłosili, że "nie jest już to protest studencki" i wezwali zgromadzonych do powrotów do domów. Studenci rozpoczęli sprzątanie głównego miejsca zgromadzenia, a w kilku punktach miasta ruch wrócił do normy.

Aleksandar Vuczić przyznał, że zrozumiał przekaz protestów. Dodał, że władze będą musiały się zmienić i wiele nauczyć. - Mam nadzieję, że zrozumiano też przesłanie większości Serbii - że obywatele nie chcą kolorowych rewolucji, nie chcą przemocy, a rząd chcą zmieniać podczas wyborów - mówił prezydent Aleksandar Vuczić, który od miesięcy określa trwające w kraju protesty mianem "kolorowej rewolucji" organizowanej przy wsparciu "agentów zagranicznych".

CZYTAJ: Samochód wjechał w demonstrantów. Troje rannych

Protest w Belgradzie
Protest w Belgradzie
Źródło: PAP/EPA/ANDREJ CUKIC

- Jestem dumny z faktu, że 99 procent protestujących studentów nie chciało incydentów - powiedział prezydent Vuczić. Protest charakteryzował się jego zdaniem "ogromną negatywną energią i wściekłością wobec władz". Serbski przywódca wyraził jednocześnie zadowolenie z faktu, że podczas demonstracji nie odnotowano "żadnych zgonów ani ciężkich obrażeń".

Prezydent dodał, że w sobotę rannych zostało 56 osób, ale nikt nie znajduje się w stanie zagrażającym życiu.

- Zatrzymano 22 osoby podejrzewane o wandalizm, ataki na policję i inne osoby - przekazał.

Protesty w Serbii

Archiwum Zgromadzeń Publicznych, organizacja zajmująca się w Serbii badaniem masowych zgromadzeń, oszacowało w sobotę w nocy, że w proteście uczestniczyło od 275 do 325 tysięcy osób, co czyni go najliczniejszym w historii Serbii. Według policji w manifestacji uczestniczyło ponad 107 tysięcy osób.

Do wybuchu protestów w Serbii doszło po katastrofie budowlanej na dworcu kolejowym w Nowym Sadzie z 1 listopada ub. roku. W wyniku zawalenia się części dachu budynku zginęło 15 osób. Demonstranci oskarżają władze o korupcję i zaniedbania, które miały doprowadzić do tragedii.

Oglądaj TVN24 na żywo
Dowiedz się więcej:

Oglądaj TVN24 na żywo

Czytaj także: