Kapitan statku Costa Concordia Francesco Schettino pojawił się dziś w sądzie w Grosetto, gdzie są prezentowane wyniki prac ekspertów, badających przebieg katastrofy.
Prokuratura zarzuca Schettino nieumyślne spowodowanie śmierci 32 osób oraz katastrofy morskiej w styczniu br. i ucieczkę w trakcie ewakuacji z pokładu, na którym pozostało wielu z ponad czterech tysięcy pasażerów.
Śledztwo wykazało, że jako kapitan statku nie panował nad sytuacją po katastrofie i o kilkadziesiąt minut opóźnił ewakuację z przewracającej się Concordii. Grozi mu 15 lat więzienia.
Wielki proces
Poniedziałkowie posiedzenie sądu, odbywające się w sali teatralnej w Grosseto, koniecznej do pomieszczenia wszystkich chętnych widzów, jest poświęcone prezentacji wyników prac ekspertów.
Specjaliści badali między innymi zapisy z "czarnych skrzynek" Costa Concordii, rejestrujących głosy na mostku i różne parametry z systemów statku. Po zapoznaniu się z wynikami prac ekspertów i zeznaniami świadków, oraz samego Schettino, sąd ma zadecydować o tym, czy rozpocząć właściwy proces.
Na sali teatralnej w Grosseto zgromadzili się tłumnie prawnicy ofiar i rozbitków z Costa Concordii, którzy domagają się ukarania kapitana i chcą uzyskać wielomilionowe odszkodowania od właściciela statku, firmy Costa Crociere.
- Nigdy nie powinniśmy byli się znaleźć w tamtym miejscu. On był odpowiedzialny za cztery tysiące ludzi na pokładzie i musi ponieść odpowiedzialność za swoje czyny - stwierdził Luciano Castro, jeden z pasażerów feralnego rejsu.
Chce wrócić do pracy
Schettino nie przyznaje się do winy i twierdzi, że w noc katastrofy u brzegów wyspy Giglio postępował w sposób właściwy i udało mu się uniknąć większej tragedii.
Co więcej, niedawno zaskarżył w sądzie decyzję o zwolnieniu z pracy. Domaga się ponownego przyjęcia do pracy u armatora Costa Crociere i wypłaty pensji, których go pozbawiono.
Autor: mk,bgr/k / Źródło: Reuters, telegraph.co.uk
Źródło zdjęcia głównego: Roberto Vongher, Wikipedia, CC BY-SA 3.0