Kolejny dzień w Egipcie mija pod znakiem zamieszek na ulicach. Pomimo brutalnych starć, które dzień w dzień kosztują życie kilkudziesięciu osób, nadal trwają protesty zwolenników Bractwa Muzułmańskiego, którzy domagają się od wojska przywrócenia sytuacji sprzed zamachu stanu w czerwcu.
Arabia Saudyjska wyraźnie opowiada się po stronie wojska w Egipcie. Z racji na swoje bogactwo saudyjskie królestwo gra bardzo ważną rolę w regionie, więc jego stanowisko ma znaczenie.
Saudyjski minister spraw zagranicznych książę Saud al-Faisal oznajmił po spotkaniu z francuskim prezydentem Francois Hollandem, że Zachód nie powinien naciskać egipskiego wojska, aby zaprzestał represji wymierzonych w Bractwo Muzułmańskie. - Nie osiągniemy nic przy pomocy gróźb - stwierdził Saudyjczyk.
Pomimo odwołania części demonstracji i brutalnych starć w ostatnich dniach na ulice Kairu oraz innych egipskich miast w niedzielę i tak wyszły tłumy.
Obie strony sporu prezentują sprzeczne wersje śmierci 38 aresztowanych osób.
Według władz wszyscy zatruli się gazem łzawiącym, którym starano się ich spacyfikować podczas próby ucieczki z więzienia pod Kairem. Islamiści mieli też wziąć policyjnego funkcjonariusza, który wyszedł z opresji z poważnymi obrażeniami.
Natomiast według opozycji owe 38 osób zostało zamordowanych w więzieniu. Agencja Reutera podaje, powołując się na "źródła w środowisku prawniczym", iż zatrzymani uczestnicy protestów udusili się w skrajnie zatłoczonej i szczelnie zamkniętej więźniarce.
Kanclerz Niemiec Angela Merkel zapowiedziała, że jej rząd rozważy możliwość wstrzymania eksportu broni do Egiptu w związku z działaniami władz egipskich wobec islamskich demonstrantów.
- Musimy poddać sytuację w Egipcie całkowicie nowej ocenie - powiedziała Merkel w wywiadzie dla drugiego programu telewizji publicznej ZDF.
Egipskie władze poinformowały, iż w jednym z Kairskich więzień zginęły 38 osób. Wszyscy mieli być ofiarami "incydentu". Opozycja twierdzi, że zostali po prostu zamordowani.
Celem zaplanowanych na niedzielę demonstracji zwolenników Bractwa Muzułmańskiego jest budynek najważniejszego sądu Egiptu, Sądu Konstytucyjnego. Przed budynkiem postawiono dodatkowe siły wojska.
Egipskie władze podały oficjalne dane na temat ilości ofiar sobotnich zamieszek. W całym kraju miało zginąć łącznie 79 osób.
Wojsko przeprowadziło kolejną rundę aresztowań przywódców Bractwa Muzułmańskiego. Według najnowszych doniesień zatrzymano łącznie 42 osoby.
Po niemal tygodniu zamieszek i śmierci setek osób wiele rodzin szuka informacji o swoich bliskich. Nazwiska ofiar są umieszczane na listach wystawianych na widok publiczny.
families looking for their lost relatives on the lists of the deceased in #Egypt pic.twitter.com/SIwgUXJpoN #R4BIA
— mughrabi (@mughrabi_lb) August 18, 2013
Zdjęcie rzekomo pokazujące rządowych snajperów rozmieszczonych na budynku w pobliżu spodziewanej trasy przemarszu zwolenników Bractwa Muzułmańskiego.
Snipers atop hospital roofs in anticipation of protests #Egypt pic.twitter.com/aQi4eRKJPq"
— grasswire (@grasswire) August 18, 2013
Jak się okazało Bractwo Muzułmańskie odwołało jedynie część protestów w centrum Kairu, tam gdzie rzekomo czaili się snajperzy. W innych miejscach marsze odbywają się zgodnie z planem. Masowe demonstracje odbywają się między innymi w mieście Minya. Pierwotnie zakładano, że marsze w Kairze ruszą w niedzielę popołudniu w kierunku siedziby Sądu Najwyższego.
Bractwo Muzułmańskie odwołało zaplanowane na niedzielę marsze protestacyjne - podaje CNN. Decyzja miała zostać podjęta z obawy o bezpieczeństwo. Wzdłuż tras przemarszów na dachach budynków mają rzekomo stać snajperzy.
Opozycja od początku najnowszych zamieszek regularnie oskarża stronę rządową o wykorzystywanie snajperów strzelających ostrą amunicją do demonstrantów.
"W Egipcie jest miejsce dla wszystkich" - oznajmił dowódca egipskiego wojska i najpotężniejsza szara eminencja egipskiej sceny politycznej, generał Andel Fattah al-Sisi.
Pojednawczy ton człowieka, który odegrał kluczową rolę w obaleniu islamistycznego prezydenta Mohammeda Mursiego, był jednak krótkotrwały. W tej samej wypowiedzi przestrzegł, że "każdy kto odwoła się do przemocy nie będzie tolerowany".
Świat arabski protestuje przeciwko stosowaniu przemocy przez egipskie wojsko. W niedzielę demonstracje odbyły się m.in. w Maroku:
Muzułmanie protestują także w Pakistanie...
... oraz w Japonii
Pomimo bardzo niespokojnej sytuacji w Egipcie i ostrzeżeń polskiego MSZ przed podróżowaniem do tego kraju, polscy turyści nie rezygnują z wakacji. Na lotniskach nie ma tłumów osób przedwcześnie skracających wypoczynek, a według relacji tych powracających do Polski kurorty są spokojne.
Wielcy inwestorzy w Egipcie wracają do pracy. General Motors i niemiecki koncern handlowy Metro AG (właściciel Makro Cash&Carry, hipermarketów Real, Media Markt i Saturn) wznowiły w niedzielę pracę. Fabryki Electroluxa pozostają zamknięte dopóki "sytuacja się nie ustabilizuje". Koncerny zawiesiły produkcję w środę. Sam szwedzki Electrolux zatrudnia w Egipcie blisko 7 tys. osób.
Na egipskiej giełdzie odnotowano gwałtowne spadki. Giełda i banki nie pracowały od środy. Dzisiaj otwarto je na 3 godziny.
Egipskie władze szykują się na popołudniowe marsze i protesty, organizowane przez Bractwo Muzułmańskie w Kairze i Gizie.
Wcześnie rano w niedzielę armia wysłała uzbrojone samochody i żołnierzy na plac przed egipskim Sądem Najwyższym na przedmieściach Kairu. W niedzielę rano Bractwo poinformowało, że spotka się tam sześć różnych grup protestujących, którzy o godz. 16 wyruszą sprzed sześciu meczetów w Gizie.
Saudyjski miliarder książę Alwaleed bin Talal zwolnił szefa telewizji Al-Resalah za jego zaangażowanie w politykę. Tarek al-Suwaidan pełni rolę przywódcy Bractwa Muzułmańskiego w Kuwejcie.
Książę w niedzielę wyjaśnił na Twitterze powody swojej decyzji. Zwolnił al-Suwaidana za "przyznanie się do przynależności do terrorystycznego ruchu".
Kuwejtczyk al-Suwaidan był dyrektorem kanału, który należy do koncernu medialnego Alwaleed Rotana Group, ogromnego konglomeratu panarabskich mediów, z bazą w Rijadze.
W sobotę egipska policja zatrzymała w Kairze dwóch profesorów, którzy pracują nad filmem o Bliskim Wschodzie. Kanadyjczycy byli w drodze do Strefy Gazy, gdzie pracują w ramach wymiany akademickiej pomiędzy Uniwersytetem w Zachodnim Ontario (UWO) i szpitalem al-Shifa w Strefie Gazy.
Tarek Loubani jest lekarzem i wykładowcą UWO, w ramach współpracy szkoli kardiochirurgów. John Greyson jest natomiast profesorem wydziału filmowego na Uniwersytecie w Yorku, nagradzanym filmowcem i producentem filmu o Bliskim Wschodzie.
Kanadyjskie władze konsularne podały, że nie są w stanie potwierdzić ich miejca pobytu.
Two Canadian filmmakers, John Greyson and Tarek Loubani, arrested on Fri. in Egypt. Whereabouts still unknown. More: http://t.co/hvC0jIrPWF
— Sharif Kouddous (@sharifkouddous) August 18, 2013
Sąd tymczasowo aresztował 404 "zwolenników Mursiego", zaangażowanych w udział w piątkowych i sobotnich zamieszkach na Placu Ramzesa. Na razie zadecydowano o 15-dniowym areszcie. Zatrzymani są oskarżeni o łamanie ciszy nocnej, nielegalne gromadzenie, bandytyzm, niszczenie własności publicznej i prywatnej, utrudnianie ruchu, posiadanie broni, usiłowanie zabójstwa i zabójstwa.
Minister spraw zagranicznych Egiptu Nabil Fahmy w czasie konferencji prasowej zapowiedział powrót do idei mapy drogowej. Zakłada ona powstanie neutralnego rządu przejściowego na okres 9-12 miesięcy, któremu przewodniczyć ma przywódca wojskowy. Zostanie ustanowiona również trzyosobowa rada prezydencka, na czele której stanie prezes Najwyższego Trybunału Konstytucyjnego.
W okresie przejściowym ma powstać projekt nowej konstytucji, co utoruje drogę do nowych wyborów parlamentarnych i prezydenckich.
Projekt mapy drogowej powstał po obaleniu przez armię prezydenta Muhammeda Mursiego.
Unia Europejska podała, że jeśli przemoc w Egipcie nie ustanie, to zrewiduje ona swoje kontakty z tym krajem.
Koalicja opublikowała plan dzisiejszych marszy w dwóch egipskich miastach - Gizie i Kairze.
W Gizie marsze wystartują spod sześciu meczetów po modlitwach o godz. 16. Wszystkie mają spotkać się pod budynkiem Sądu Najwyższego na przedmieściach Kairu.
Z kolei w Kairze planowane są trzy główne marsze. Ich uczestnicy wyruszą spod meczetów o godz. 16 i dotrą do Heliopolis. Na głównym placu miasta, gdzie zbiorą się protestujący, odbędzie się konferencja prasowa Koalicji.
Egipski bank centralny zapowiedział, że zamknięte od środy banki będą otwarte w niedzielę w godz. 9-12. Pracować będzie również kairska giełda.
Egipski minister spraw zagranicznych Nabil Fahmi zwołał na godz. 9.00 konferencję prasową. Rozmowa ma dotyczyć bieżącej sytuacji w Egipcie.
Koalicja organizacji przeciwnych rządom wojska, m.in. Bractwo Muzułmańskie i szereg mniejszych partii islamistycznych, wezwało do kontynuowania protestów. Apel w tej sprawie pojawił się na stronie Bractwa późnym wieczorem w sobotę.
"Koalicja podtrzymuje swoje zaangażowanie w organizację pokojowych protestów" - napisano w oświadczeniu
W odróżnieniu od niemieckich i francuskich biur podróży, brytyjscy touroperatorzy nadal przewożą urlopowiczów do popularnych miejsc turystycznych w Egipcie, choć ostrzegają ich, by zachowali ostrożność. ABTA, organizacja zrzeszająca brytyjskich touroperatorów, ocenia liczbę brytyjskich turystów w Egipcie na ok. 40 tysięcy. Większość przebywa w kurortach nad Morzem Czerwonym. Korzystają tam ze wzmocnionej ochrony.Najpopularniejsze wśród brytyjskich urlopowiczów miejscowości to obok Hurghady: Szarm el Szejk, Taba i Marsa Alam.
W ciągu czterech ostatnich dni, członkowie i zwolennicy Bractwa Muzułmańskiego zaatakowali, obrabowali lub podpalili na terenie Egiptu 58 chrześcijańskich kościołów, szkół i instytucji - podaje agencja misji katolickich AsiaNews.
Autor: mn,pk/tr / Źródło: TVN24, PAP