Samochód-pułapka eksplodował w Jemenie w szpitalu polowym, w którym swoją bazę mieli szyiccy rebelianci z ruchu Huti - poinformowały w niedzielę lokalne władze. W wyniku wybuchu rannych zostało kilkadziesiąt osób. Są też ofiary śmiertelne.
Atak miał miejsce w prowincji Marib, około 175 km na wschód od stolicy kraju - Sany.Zamachowiec staranował ogrodzenie i wjechał do środka szpitala. Na razie nie wiadomo, ile dokładnie osób ucierpiało.
Rebelianci Huthi zajęli Sanę 21 września po czterech dniach walki ze wspieranymi przez jemeńską armię bojownikami sunnickimi lojalnymi wobec partii al-Islah, uważanej za jemeński odłam Bractwa Muzułmańskiego.
Wchodząc do Sany, przejęli kontrolę nad kilkoma budynkami użyteczności publicznej i budynkami wojskowymi. Pomimo podpisania porozumienia z prezydentem Jemenu generałem Abd ar-Rab Mansur al-Hadi, rebelianci odmawiają opuszczenia stolicy.
Szyici od lat żądają autonomii dla zajmowanych przez siebie terenów na północy Jemenu, a prezydenta Hadiego oskarżają o autokratyczne rządy.
Zagrożenie dla bezpieczeństwa międzynarodowego
Stabilność w Jemenie jest priorytetem dla Stanów Zjednoczonych i ich arabskich sojuszników z Zatoki Perskiej, ze względu na jego położenie obok Arabii Saudyjskiej i szlaków żeglugowych, które przepływają przez Zatokę Adeńską.
Saudyjski minister spraw zagranicznych, książę Saud al-Faisal, powiedział w niedzielę, że sytuacja w Jemenie stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa międzynarodowego. Dodał, że porozumienie w celu utworzenia nowego rządu zostało zniszczone przez to, że rebelianci nie chcą oddać władzy nad stolicą.
Autor: eos/kka / Źródło: Reuters, Associated Press
Źródło zdjęcia głównego: EPA