Rybak ośmieszył USA i Koreę Południową. Złowił kraby, uciekł na północ

Jedna z osad rybackich na Jongpjong. W 2010 r. wyspę próbowała opanować Korea PółnocnaUNC/CFC/USFK

Pewien rybak specjalizujący się w łowieniu krabów zdołał niezauważony opuścić wody terytorialne Korei Południowej i pod nosem marynarki wojennej Seulu i Waszyngtonu przedostać się do Korei Północnej. Podobno oszukał strażników już czwarty raz. Nikt nie rozumie, jak udaje mu się to robić. Wiadomo tylko, że kilka ostatnich lat żył na spornej wyspie Jongpjong, do której prawo roszczą sobie obie Koree. Jego historię opisuje Reuters.

28-letni pan Lee (tyle wiedzą o nim południowokoreańskie media) wypłynął w czwartek nad ranem na wody terytorialne Seulu. Zarzucił sieci jak co rano, ale potem - jak to określiło dowództwo marynarki wojennej Południa - "wpłynął w martwy punkt na naszych radarach" i uciekł na wody terytorialne Phenianiu.

Pływa jak chce, mieszka na spornych wyspach

Rybak zajmujący się połowem krabów podobno od lat potrafił łowić po obu stronach morskiej granicy, mimo że teoretycznie powinien się bać powrotu na Północ.

Korea Południowa nie jest w stanie wytłumaczyć, jak pan Lee oszukał jednostki patrolujące przygraniczne wody i dosłownie wypłynął z kraju, wybierając życie pod okiem Kim Dzong Una. Oficjele cytowani przez agencję Yonhap przyznali, że dokonał tego już "przynajmniej cztery razy" w swoim życiu.

Nikt też nie jest w stanie wyjaśnić, jak po kilku latach życia na Południu Lee może potem przenosić się na Północ i nie spotkać się z żadnymi konsekwencjami.

Rybak uciekł z Korei Północnej w 2007 r. i przez ostatnie sześć lat mieszkał na spornych wyspach Jongpjong, które od lat 90-tych kilka razy próbował przejąć Phenian.

Po dwóch atakach artyleryjskich w latach 90-tych, w roku 2010 doszło tam do najpoważniejszego incydentu, gdy w reakcji na południowokoreańskie manewry wojska Phenianiu otworzyły ogień w kierunku wrogich statków i wyspy. Zginęły trzy osoby, a kilkunastu cywilów na wyspie zostało rannych. Obie strony wystrzeliły w sumie prawie 200 pocisków. W wyniku walki zatopiona została wtedy jedna z korwet Seulu. W odpowiedzi na krytykę ministerstwa obrony za zbyt słabą reakcję na incydent, szef resortu w Seulu został usunięty z rządu.

Od tamtego przestrzeń powietrzną wokół Jongpjong patrolują południowokoreańskie F-16.

Autor: adso//kdj / Źródło: Reuters

Źródło zdjęcia głównego: UNC/CFC/USFK

Raporty: