W Egipcie rozpoczęły się wybory parlamentarne - niemal 10 miesięcy po obaleniu prezydenta Hosniego Mubaraka. Po Tunezji i Maroku, Egipt jest trzecim krajem organizującym wybory w regionie, przez który przetoczyła się fala rewolucji. Kraj czeka kilkumiesięczny maraton wyborczy, trwający do 10 stycznia 2012 r.
Ok. 40 mln uprawnionych do głosowania obywateli będzie wybierało 498 deputowanych do Zgromadzenia Ludowego. Dziesięciu kolejnych mianuje marszałek Mohammed Husejn Tantawi, który stoi na czele rządzącej tymczasowo Egiptem Najwyższej Rady Wojskowej.
Skomplikowane wybory
Jedna trzecia miejsc przypadnie zwycięzcom wyborów w okręgach jednomandatowych w dwóch turach, a dwie trzecie - kandydatom wybieranym z list w sposób proporcjonalny.
27 gubernatorstw (muhafaz) Egiptu podzielono na trzy grupy, w których stopniowo będą odbywały się po dwie tury wyborów. W poniedziałek głosy na deputowanych zaczęli oddawać mieszkańcy Kairu i drugiego co do wielkości miasta, czyli Aleksandrii. Druga tura rozpocznie się 5 grudnia. 14 grudnia do urn pójdą mieszkańcy Suezu i Asuanu, a 3 stycznia 2012 r. - Synaju i regionu delty Nilu.
Wyniki poznamy 13 stycznia 2012 r.
Od 29 stycznia do 11 marca 2012 r. Egipcjanie będą wybierać senatorów, którzy zasiądą w Radzie Konsultatywnej (Szurze), czyli doradczym organie ustawodawczym.
Przyszły parlament powoła 100-osobową komisję, której zadaniem będzie napisanie nowej konstytucji. Nie jest jednak jasne, jak długo potrwa kadencja parlamentu. Zazwyczaj deputowani byli wybierani na pięć lat. Możliwe jednak, że tym razem parlament zostanie rozwiązany po przyjęciu nowej ustawy zasadniczej.
W kierunku fundamentalizmu?
Szanse na zdominowanie wyborów ma Bractwo Muzułmańskie, czyli największa i najlepiej zorganizowana organizacja islamistyczna w kraju. W kwietniu jego członkowie utworzyli Partię Wolności i Sprawiedliwości. Od obalenia Mubaraka Bractwo uczestniczy w dialogu z wojskowymi.
Kampanię wyborczą przyćmiły gwałtowne demonstracje organizowane w całym kraju od 18 listopada. Ich uczestnicy zarzucają wojskowym, że nie chcą oddać władzy, którą przejęli 11 lutego, po obaleniu Mubaraka. W starciach między manifestantami a siłami bezpieczeństwa zginęło ok. 40 osób, a ponad 3 tys. zostały ranne.
Podobnie jak w czasie protestów, które na początku roku zmusiły Mubaraka do ustąpienia, słynny kairski plac Tahrir jest w ostatnich dniach okupowany przez tłumy, domagające się tym razem odejścia marszałka Mohammeda Husejna Tantawiego.
nsz/tr,gak
Źródło: Fakty TVN, PAP