Tylko umiejętności pilota zapobiegły katastrofie lotniczej w Rumunii. Po tym, jak podczas lotu doszło do awarii, pilot zdecydował się na ryzykowny manewr lądowania z niesprawnym podwoziem. Udało się i samolot z 51 osobami na pokładzie wylądował na lotnisku w Timisoarze.
Maszyna przez dwie godziny krążyła nad lotniskiem, by wypalić całe paliwo. Samolot nie mógł lądować, bo miał awarię podwozia i nie można było wysunąć koła dziobowego. Pilot zdecydował się więc na ryzykowny manewr lądowania bez przedniego podwozia. By zminimalizować tarcie na pasie startowym, strażacy użyli piany gaśniczej.
Należący do rumuńskiej kompanii Carpatair samolot leciał ze stolicy Mołdawii, Kiszyniowa. Na jego pokładzie znajdowało się 47 pasażerów i czterech członków załogi. Nikt nie odniósł obrażeń.
Rumuńskie ministerstwo transportu wysłało na miejsce komisję, która zbada, jak doszło do incydentu.
Źródło: TVN24, ENEX