Sąd Konstytucyjny przesunął podjęcie decyzji o tym, czy anulować wyniki I tury wyborów prezydenckich. Ma ją ogłosić 2 grudnia. Dzień wcześniej w Rumunii odbędą się wybory parlamentarne. I tura wyborów prezydenckich może zostać powtórzona 15 grudnia - oznajmił wcześniej szef krajowej komisji wyborczej. Zwyciężył w niej radykalnie prawicowy i prorosyjski Calin Georgescu, kandydatów na drugim i trzecim miejscu dzieliło zaś niespełna trzy tysiące głosów.
Rumuński Sąd Konstytucyjny, który w czwartek podjął decyzję o tym, by nakazać Centralnemu Biuru Wyborczemu (BEC) ponownie przeliczenie aż 9,46 miliona głosów oddanych w I turze wyborów, zebrał się w piątek.
Miał zdecydować, czy zostanie ona powtórzona. Sędziowie uznali jednak, że potrzebują więcej czasu i najpierw powinny się odbyć wybory parlamentarne, od których Rumunów dzielą już tylko trzy dni.
Sąd Konstytucyjny zbierze się zatem ponownie dopiero w poniedziałek, 2 grudnia.
Jeśli podejmie on decyzję o unieważnieniu I tury wyborów prezydenckich, zostanie ona być może powtórzona 15 grudnia. II tura odbyłaby się wtedy 29 grudnia - oznajmił wcześniej w piątek szef komisji wyborczej Toni Grebla.
Sąd Konstytucyjny podjął decyzję o tym, by ponownie przeliczyć głosy w I turze wyborów po serii protestów wyborczych i skarg. Odpadł w niej - z trzecim wynikiem - lider przedwyborczych sondaży, obecny lewicowy premier Marcel Ciolacu, a do przejścia do II tury zabrakło mu niespełna trzech tysięcy głosów.
CZYTAJ także: Szok w I turze wyborów prezydenckich. Rumuński Sąd Konstytucyjny decyduje o ponownym liczeniu głosów
Na drugim miejscu znalazła się Elena Lasconi, szefowa centroprawicowego Związku Ocalenia Rumunii (USR). USR - w reakcji na decyzję Centralnego Biura Wyborczego (BEC), które odpowiedziało na wezwanie Sądu Konstytucyjnego - zaskarżyła do Sądu Apelacyjnego w Bukareszcie decyzję BEC o ponownym liczeniu głosów. Partia argumentuje, że decyzja o nakazaniu ponownego przeliczenia głosów narusza kalendarz wyborczy, zgodnie z którym wyniki I tury powinny były zostać zatwierdzone przez Sąd Konstytucyjny już w czwartek, 28 listopada.
Tego dnia Sąd Konstytucyjny rozpoczął procedowanie skargi złożonej przez kandydata radykalnej prawicy Cristiana Terhesa (uzyskał około 1 proc. poparcia), który zgłosił zastrzeżenia do podliczenia głosów oddanych w niektórych lokalach wyborczych, a także zarzucił członkom partii Lasconi prowadzenie agitacji w czasie, gdy była ona zakazana.
Odrzucony wniosek o unieważnienie wyborów
Trybunał zarządził, że BEC ma przeprowadzić ponowne przeliczenie wszystkich głosów oddanych w wyborach. Jednocześnie sąd oddalił skargę złożoną przez jeszcze jednego kandydata, Sebastiana Popescu, który w ogóle chciał unieważnienia wyborów.
Decyzja Sądu Konstytucyjnego została skrytykowana przez wielu polityków, w tym zwycięzców I tury. Według rumuńskich komentatorów jej ewentualne konsekwencje, a więc unieważnienie I tury lub zamiana kandydatów na miejscach drugim i trzecim, zadziałałyby na korzyść Ciolacu.
Eksperci mówią również o podważaniu demokracji. Zwracają uwagę, że ponowne liczenie głosów nie jest przejrzyste (ponieważ nie dopuszczono do niego obserwatorów), a także że kolejne turbulencje na scenie politycznej mogą doprowadzić do wzmocnienia antysystemowych nacjonalistów lub wywołać masowe protesty w kraju.
Wybory parlamentarne zgodnie z planem
Pierwszą turę wyborów wygrał popierający Rosję i Władimira Putina przedstawiciel radykalnej prawicy, kandydat niezależny Colin Georgescu, dotychczas mało rozpoznawalny polityk.
II tura wyborów - przynajmniej w tej chwili - ma się odbyć 8 grudnia.
Toni Grebla powiedział w czwartek Reutersowi, że wybory parlamentarne zaplanowane na 1 grudnia odbędą się zgodnie z planem, niezależnie od decyzji związanej z ponownym przeliczeniem głosów w I turze wyborów prezydenckich.
Źródło: Reuters, PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/ROBERT GHEMENT