"Międzynarodowa prowokacja, Ankara wspiera dżihadystów, ewakuować wszystkich Rosjan z Turcji, wezwać tureckiego ambasadora w Rosji na dywanik" - rosyjcy politycy zabrali głos w sprawie zestrzelenia samolotu Su-24.
Władze w Moskwie przez długie godziny nie skomentowały zestrzelenia rosyjskiego Su-24 przez tureckie samoloty. Rzecznik Kremla oświadczył jedynie, że to "poważny incydent" i być może wypowie się w tej sprawie prezydent Władimir Putin.
Rosyjskie media informowały, że z powodu incydentu prezydent zwoła nadzwyczajne posiedzenie Rady Bezpieczeństwa, jednak doniesienia w tej sprawie nie zostały potwierdzone.
Dopiero ok. godz. 14 głos zabrał Władimir Putin.
Politycy w Moskwie nie oczekując na oficjalne komunikaty, zabrali głos w tej sprawie i udzielają rad, jak w tej sytuacji powinny się zachować władze na Kremlu.
"Obiektywna kontrola"
- To międzynarodowa prowokacja - oświadczył wiceprzewodniczący komisji obrony i bezpieczeństwa w Dumie Franc Klincewicz. - Żądamy wyczerpujących wyjaśnień od strony tureckiej. Jeśli wierzyć naszym wojskowym w Syrii, a ja im wierzę, Turcja uczestniczy w prowokacji międzynarodowej - dodał.
Klincewicz dowodził, że rosyjskie ministerstwo obrony sprawuje "obiektywną kontrolę nad samolotami w Syrii, ma także niezbite dowody, że Su-24 znajdował się na terytorium Syrii".
Wiceprzewodniczący Dumy i poseł Sprawiedliwej Rosji Nikołaj Lewiczew oskarżył władze w Ankarze o "solidarność z terrorystami".
- Kiedy społeczność międzynarodowa rozpoczyna pełnoprawną walkę z terroryzmem, siedliskiem którego stały się zajęte przez islamistów syryjskie tereny, Turcja demonstruje solidarność z terrorystami i zestrzeliwuje nasz samolot nad terytorium Syrii - powiedział Lewiczew.
Uznał, że incydent z Su-24 jest "aktem terroru', porównywalnym z zamachem na rosyjski samolot pasażerski Airbus A321 na Synaju.
"Zminimalizować zagrożenie"
- Teraz, kiedy sprawa związków między Ankarą i tzw. Państwem Islamskim stała się oczywista, musimy zminimalizować zagrożenie dla naszych obywateli w Turcji. W tym celu wskazane jest, aby zostali stamtąd ewakuowani - powiedział Lewiczew.
Poseł Sprawiedliwej Rosji uważa również, że należy wezwać na dywanik ambasadora Turcji w Moskwie, a także wstrzymać połączenia lotnicze Rosji z Turcją. Napisał o tym na Twitterze, zaznaczając, że "sprawa jest pilna, a związki Turcji z tzw. Państwem Islamskim nie budzą wątpliwości".
Надо срочно принять меры для защиты российских граждан в #Турции. Связь #Анкары с #ИГ уже не вызывает сомнений. #Су24
— Николай Левичев (@niklevichev) listopad 24, 2015
- Turecka przestrzeń powietrzna jest naruszana regularnie, taka jest osobliwość Bliskiego Wschodu - podkreślił zastępca przewodniczącego komisji spraw międzynarodowych Dumy Leonid Kałasznikow. Wyraził opinię, że "Turcja świadomie dąży do konfrontacji'.
- Turcja zapewnia terrorystom broń i amunicję i jest wrogo nastawiona do tych, którzy wspierają siły rządowe Baszara el-Asada – stwierdził Kałasznikow.
Przewodniczący komisji obrony Dumy Władimir Komojedow jest przekonany, że rosyjskie samoloty nie latają w tureckiej przestrzeni powietrznej. Jak stwierdził, "strona turecka nie powinno była użyć broni, a zmusić rosyjskich pilotów do lądowania".
"W ciągu pięciu minut"
– A w ogóle dobrze by byłoby, gdyby Turcja podzieliła się swoją przestrzenią powietrzną, przecież działamy w obronie jej interesów - podsumował Komojedow.
Turecka armia oznajmiła, że Su-24 został zestrzelony przez tureckie samoloty po tym, gdy naruszył turecką przestrzeń powietrzną.
Generałowie nie podali, do kogo należała strącona maszyna. Armia oznajmiła jedynie, że pilot samolotu został ostrzeżony 10 razy w ciągu pięciu minut, zanim dwa F-16 w barwach Turcji zaatakowały.
Autor: tas\mtom / Źródło: RIA Nowosti, TASS