Nie mam wątpliwości: ręką strzelca kierowali radykalni islamiści – oświadczył wiceszef komisji ds. obrony w Radzie Federacji Franc Klincewicz na wieść o zabójstwie ambasadora Rosji w Turcji. Andriej Karłow zmarł od ran postrzałowych w poniedziałkowy wieczór w jednym ze szpitali w Ankarze.
Rosyjski dyplomata został postrzelony w czasie przemówienia, jakie wygłaszał na otwarciu wystawy w galerii sztuki. Napastnik ranił też kilka innych osób. Potem został zabity.
"To zemsta na Rosji za Syrię"
- To tragiczny dzień dla rosyjskiej dyplomacji. Dziś w Ankarze na publicznej imprezie ambasador Rosji został raniony i zmarł - powiedziała kilkadziesiąt minut po ataku na ambasadora rzeczniczka MSZ w Moskwie Maria Zacharowa.
Zaznaczyła, że władze tureckie powinny przeprowadzić skrupulatne dochodzenie w sprawie zabójstwa.
- Cel jest oczywisty. To zemsta na Rosji za Syrię, a także próba doprowadzenia do konfrontacji między Rosją i Turcją – oświadczył z kolei w reakcji na zamach wiceszef komisji ds. obrony w Radzie Federacji (wyższej izbie rosyjskiego parlamentu - red.) Franc Klincewicz, cytowany przez agencję RIA Nowosti.
O zamachu na dyplomatę powiedział, że to "rażące, koszmarne wydarzenie, które nie ma precedensu w najnowszej historii świata".
Szef komisji ds. bezpieczeństwa w Dumie Leonid Słucki wyraził nadzieję, że zamach na dyplomatę nie doprowadzi do zerwania stosunków między Rosją i Turcją.
- Uważam, że jest to prowokacja. Celem jest zerwania dialogu między Rosją a Turcją – skomentowała z kolei Jelena Panina z komisji spraw międzynarodowych w Dumie.
Autor: tas/adso / Źródło: RIA Nowosti, TASS, PAP