Do 21 wzrosła w Chinach liczba przypadków zarażenia mutacją wirusa ptasiej grypy. Choć H7N9 zabił już sześć osób, chińskie władze zapewniają, że sytuacja jest pod kontrolą, a światu nie grozi epidemia.
Ostatnią ofiarą jest 64-letni mężczyzna, który zajmował się transportem kurczaków i kaczek.
Zamknięte targowiska
Chiny zmobilizowały swoje służby weterynaryjne do szybkiego zwalczenia nowego szczepu wirusa. - Jesteśmy pewni, że możemy skutecznie kontrolować H7N9 - oświadczyła Li Bin, przewodnicząca rządowej Komisji Zdrowia i Planowania Rodziny.
Monitorowanych jest 530 przypadków kontaktów z osobami, które zaraziły się H7N9, a ogniska wirusa są natychmiast eliminowane. Tylko w mieście Wuhan, gdzie znajduje się największy w kraju targ drobiu, dokonano uboju ponad 50 000 sztuk kurczaków. Ostatnie ognisko wirusa wykryto w Szanghaju. Od soboty aż do odwołania zamknięto tam wszystkie targowiska. Na podobny krok zdecydowały się władze Hangzhou i Nankinu.
Chiński Urząd ds. Żywności i Leków zgodził się na wprowadzenie na rynek nowego rodzaju szczepionki, która może być skuteczna w leczeniu H7N9.
WHO chwali Chiny
Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) wykluczyła możliwość wybuchu pandemii. Przedstawiciel WHO dr Michael O'Leary, pochwalił Chiny za wysiłki w celu określenia źródła pochodzenia wirusa. - Jestem pod wrażeniem działania laboratoriów. Chiny wykorzystują swoje wszystkie umiejętności, aby szybko rozwiązać problem - powiedział. Jak dodał, w tej chwili nie ma dowodów, że wirus przenosi się między ludźmi.
W 2003 roku chińskie władze początkowo próbowały ukrywać informacje na temat epidemii zespołu ciężkiej niewydolności oddechowej SARS, w wyniku której zmarło 10 proc. z 8 tys. zarażonych osób.
Od 2003 roku, gdy wirusa ptasiej grypy wykryto po raz pierwszy, na świecie zmarło z jego powodu 360 osób. Najbardziej popularny wirus H5N1 przenosi się ze zwierząt na ludzi.
Autor: rf//kdj/k / Źródło: reuters, pap
Źródło zdjęcia głównego: PAP