Rosyjscy naukowcy wykryli sygnał radiowy, który uznali za dźwięk obcej cywilizacji. Miał dochodzić z miejsca oddalonego od Ziemi o 94 lata świetlne. Sygnał jeszcze raz postanowili sprawdzić Amerykanie z instytutu SETI. Nie udało im się go namierzyć. - Gdyby ten sygnał faktycznie istniał, od razu byśmy go odnaleźli - powiedział astronom Seth Shostak. Materiał "Faktów z Zagranicy".
W Obserwatorium Astrofizycznym Rosyjskiej Akademii Nauk na Kaukazie radioteleskop Ratan 600 miał odebrać silny, trwający dwie sekundy sygnał radiowy spoza Ziemi, z miejsca oddalonego o 94 lata świetlne w okolicach gwiazdy HD 164595 w gwiazdozbiorze Herkulesa. Powstało pytanie, czy w końcu odezwali się do nas kosmici.
Emocje studzi gwiazda wśród poszukiwaczy kosmitów - naczelny astronom amerykańskiego Instytutu SETI, Seth Shostak.
- W tej chwili niestety nic nie wskazuje na to, że próbował się do nas dodzwonić ET - powiedział.
Zwyczajowo każdy potencjalny sygnał pochodzący od obcych musi zweryfikować kilka ośrodków badawczych. Zrobili to Amerykanie i nic nie znaleźli.
- Przez dwie noce prowadziliśmy obserwacje na tych samych częstotliwościach, co Rosjanie. Nic nie znaleźliśmy. Gdyby ten sygnał faktycznie istniał, od razu byśmy go odnaleźli - mówi Shostak
Sygnał odebrali w zeszłym roku
Wątpliwości budzi też zwłoka z jaką Rosjanie ogłosili światu swoje odkrycie. Sygnał odebrali 15 maja 2015 r. Chwalą się dopiero teraz. Najprawdopodobniej sygnał był zakłóceniem, albo wyemitowało go rosyjskie wojsko.
- Dlaczego nie powiedzieli: patrzcie mamy interesujący sygnał. Panowie sprawdźcie to. Nie zrobili tego. Mam wrażenie, że sami do końca nie byli przekonani, że sygnał miał pozaziemskie pochodzenie - zwraca uwagę astronom z Instytutu SETI.
Kosmos uparcie milczy, przynajmniej od lat 60. XX wieku. To wtedy pozaziemskiego sygnału zaczęli poszukiwać amerykańscy i radzieccy badacze.
Autor: js/kk / Źródło: Fakty z zagranicy