Jeśli - jak powiedział rosyjski wiceminister spraw zagranicznych Grigorij Karasin - Ukraina będzie w dalszym ciągu sprzedawać broń Gruzji, Moskwa nie wyklucza wprowadzenia wobec Kijowa sankcji.
- Mamy niezbite dowody, że ukraińskie dostawy trwają - powiedział Karasin w wywiadzie dla dziennika "Izwiestija".
Dodał, że Rosja "prowadzi bezpośredni dialog z państwami, które w dalszym ciągu zbroją Gruzję, i niedwuznacznie daje im do zrozumienia, że weźmie to pod uwagę w kontekście stosunków dwustronnych".
Pytany, czy w takiej sytuacji możliwe jest wprowadzenie sankcji ekonomicznych, wiceminister spraw zagranicznych Rosji powiedział, że taka ewentualność nie jest wykluczona.
Nic nowego
Rosyjskie oskarżenia wobec świata o dostarczanie Gruzinom broni nie są niczym nowym. Premier Rosji Władimir Putin już w ubiegłym roku oskarżył Ukrainę o dostarczanie Gruzji broni, czemu Kijów stanowczo zaprzeczył.
Rosyjskie media szły dalej i pisały, że przed zeszłoroczną wojną broń do Gruzji dostarczało ok. 15 krajów, w tym USA, Ukraina, Izrael, Czechy, Węgry i Polska. Już wtedy szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow groził państwom wspierającymGruzję konsekewncjami.
Amerykanie broni nie dadzą
O "remilitaryzację" Gruzji oskarżał kilkanaście dni temu również Karasin. Wiceminister oskarżył niewymienione z nazwy kraje o ukrywanie współpracy wojskowej z Gruzją pod pozorem pomocy humanitarnej.
- Nasz głęboki niepokój budzą działania gruzińskiego kierownictwa w kierunku remilitaryzacji kraju, które w pewnych państwach spotykają się z zadziwiająco spokojną i nawet pozytywną reakcją - dodał Karasin i ostrzegł, że Rosja będzie "nadal przeciwdziałać ponownemu uzbrojeniu się reżimu Saakaszwilego”.
Jego wypowiedź niedwuznacznie zbiegła się w czasie z wizytą w Tbilisi wiceprezydenta USA Joe Bidena, który zapewnił o poparciu Waszyngtonu dla integralności Gruzji. Jednocześnie jednak Amerykanie zapowiedzieli, wbrew insynuacjom Rosji, że sprzętu wojskowego Gruzinom sprzedawać nie będą.
Źródło: PAP