Doradca prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego Mychajło Podolak ocenił, że ogłoszenie mobilizacji w Rosji można było przewidzieć, a ta decyzja pokazuje, że agresja tego kraju na Ukrainę nie przebiega po myśli Kremla. Przedstawicielka brytyjskiego MSZ Gillian Keegan przekazała, że wypowiedź Władimira Putina trzeba traktować "bardzo poważnie".
Prezydent Rosji Władimir Putin ogłosił w telewizyjnym wystąpieniu częściową mobilizację. Ma ona zacząć obowiązywać już od środy. Minister obrony Rosji Siergiej Szojgu oświadczył, że częściowa mobilizacja ma dotyczyć osób z doświadczeniem wojskowym.
Doradca Zełenskiego: przewidywalny krok, który okaże się wyjątkowo niepopularny
Doradca prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego Mychajło Podolak ocenił, że to ogłoszenie było "przewidywalnym krokiem, który okaże się wyjątkowo niepopularny". Podkreślił, że świadczy to, że wojna nie przebiega zgodnie z planem Moskwy.
W wiadomości przesłanej Reutersowi Podolak dodał, że prezydent Rosji próbuje zrzucić na Zachód winę za rozpoczęcie "niesprowokowanej wojny" i pogarszającą się sytuację gospodarczą jego kraju.
Brytyjskie MSZ: to coś, co powinniśmy traktować bardzo poważnie
Przedstawicielka brytyjskiego MSZ Gillian Keegan przekazała telewizji Sky News, że wystąpienie prezydenta Rosji było niepokojącą eskalacją, a groźby, które wypowiedział, muszą być traktowane poważnie. - Najwyraźniej jest to coś, co powinniśmy traktować bardzo poważnie, ponieważ nie mamy nad tym kontroli. Nie jestem pewna, czy on (Putin) ma kontrolę, naprawdę. To jest oczywiście eskalacja - powiedziała Keegan.
W osobnym wywiadzie dla BBC stwierdziła, że "to poważna groźba, ale taka, która już wcześniej padła".
Z kolei wicekanclerz Niemiec Robert Habeck powiedział, że jest to "kolejny zły i niewłaściwy krok ze strony Rosji". - Oczywiście będziemy konsultować, jak na niego zareagować - dodał.
Źródło: Reuters, PAP