Rosja może "stworzyć fakty" i dokonać aneksji. Była szefowa sztabu planowania strategicznego NATO ostrzega

Źródło:
PAP

Jednym z celów rosyjskiej armii jest sterroryzowanie ukraińskiej ludności cywilnej - oceniła Stefanie Babst, była szefowa sztabu planowania strategicznego NATO. Odnosząc się w wywiadzie dla niemieckiego dziennika "Handelsblatt" do zamiarów prezydenta Rosji Władimira Putina, powiedziała, że nie spodziewa się, aby chciał kontynuować swoją "operację specjalną" w nieskończoność. Dodała, że nawet gdyby Rosja zrobiła sobie "przerwę", to i tak będzie chciała zniszczyć Ukrainę jako niezależne państwo.

Na pytanie o ocenę sytuacji na froncie, Stefanie Babst przyznała, że obie strony zmagają się obecnie z szeregiem problemów. Jej zdaniem obejmują one zwiększenie liczebności wojsk, ich zaopatrzenie i wsparcie logistyczne, a także naprawy i wymianę materiałów. Trwająca 90 dni ofensywa Rosjan w Donbasie i wzdłuż innych odcinków frontu zadała obu stronom ciężkie straty.

Była szefowa sztabu planowania strategicznego NATO, która spędziła w strukturach Sojuszu ponad dwie dekady, ostrzegła w wywiadzie, że Rosja może "stworzyć fakty" i zaanektować Donbas i okupowane terytoria na południu Ukrainy już we wrześniu. Zdaniem ekspertki kontrofensywa Ukrainy nie jest jeszcze możliwa, ale jak podkreśliła: "im szybciej ukraińskie siły zbrojne będą mogły się przegrupować i otrzymać z Zachodu niezbędne systemy uzbrojenia, tym większe będą ich szanse na powstrzymanie dalszych postępów Rosjan, a w razie potrzeby na przeprowadzenie kontrataków".

Ekspertka o znaczeniu dostaw broni z Zachodu

Logistyka dostaw uzbrojenia jest prawdziwym wyzwaniem, gdyż jak zaznaczyła Babst, Rosjanie coraz częściej atakują ukraińskie szlaki zaopatrzeniowe. Zapytana o znaczenie dostaw broni z Zachodu, stwierdziła, że z pewnością pomogą one Ukraińcom lepiej atakować rosyjskie cele wojskowe znajdujące się za linią frontu, takie jak składy amunicji czy obiekty dowodzenia i łączności. Jednocześnie przypomniała, że ukraińska armia będzie musiała starannie wybierać cele, bo mając zaledwie siedem samobieżnych haubic i dwie lub trzy wieloprowadnicowe wyrzutnie rakietowe, Ukraińcy nie są w stanie bronić się na linii frontu o długości kilkuset kilometrów.

Na pytanie o szanse Ukrainy na wyparcie rosyjskiego najeźdźcy Babst przyznała, że jest to militarnie trudne i wskazała na fakt, iż Ukraina jest atakowana z trzech kierunków, jednak zasadniczą kwestią, która będzie rozstrzygała o losach wojny, jest szybka dostawa niezbędnych systemów uzbrojenia, a także zdolność armii ukraińskiej do przegrupowania się.

"Gdybyśmy dostarczyli Ukrainie bardziej skuteczne systemy broni, takie jak systemy przeciwlotnicze i przeciwrakietowe oraz broń dalekiego zasięgu, zanim rozpoczęła się druga duża ofensywa rosyjska na przełomie marca i kwietnia, prawdopodobnie byliby oni [Ukraińcy - przyp. red.] w stanie lepiej się bronić" - dodała.

"Potrójna strategia" Rosji

Oceniając zamiary Kremla, była szefowa sztabu planowania strategicznego NATO stwierdziła, że strona rosyjska będzie kontynuowała "potrójną strategię": po pierwsze, kontynuacja ofensywy lądowej w Donbasie, przede wszystkim poprzez ciągły ostrzał artyleryjski. Po drugie, ataki rakietowe na linie zaopatrzenia i inne cele wojskowe i cywilne na całym terytorium Ukrainy. I po trzecie, jej zdaniem Moskwa będzie starała się tworzyć fakty na okupowanych terytoriach: z przygotowaniem tak zwanych referendów, instalacją rosyjskich kadr kierowniczych w lokalnych strukturach.

Babst oceniła, że prezydent Putin nie ma zamiaru kontynuować swojej "specjalnej operacji" w nieskończoność, jednakże nawet gdyby Rosja zrobiła sobie "przerwę", to i tak będzie chciała zniszczyć Ukrainę jako niezależne państwo.

Rosyjscy żołnierze. Zdjęcie ilustracyjne Shutterstock/withGod

Odnosząc się do powtarzających się ataków na cele cywilne, takie jak centrum handlowe w Krzemieńczuku, powiedziała, że Rosja chce sterroryzować ukraińską ludność cywilną. "To jest całkiem jasne. Nie wykluczam, że Putin nadal będzie masowo atakował Kijów i inne duże miasta rakietami. Nie po to, by zająć te miasta militarnie, ale po to, by zmęczyć ludność i wywrzeć presję na rząd prezydenta Zełenskiego" - ostrzegła Babst.

Babst: nie widzę korzyści z potencjalnego użycia broni jądrowej przez Putina

W odpowiedzi na pytanie o groźby Kremla dotyczące użycia broni jądrowej była szefowa sztabu planowania strategicznego NATO oświadczyła: "Dla mnie nie ma logicznego związku między zagrożeniem nuklearnym ze strony Rosji a naszymi dostawami broni. Prezydent Putin dokręcił śrubę eskalacji w trzecim dniu po inwazji. Wciąż daleko nam było do mówienia o pierwszych dostawach ciężkiej broni".

Według niej groźba użycia broni jądrowej jest dla Putina wypróbowanym sposobem na wywołanie strachu w zachodniej opinii publicznej. "Nie widzę, jakie korzyści strategiczne miałby [Putin - przyp. red.] nadzieję uzyskać, używając taktycznej broni jądrowej" - dodała. Rosyjski prezydent musiałby liczyć się z natychmiastową reakcją Zachodu - oceniła. Co więcej, zniweczyłoby to jego wysiłki zmierzające do dalszego umocnienia Rosji w kręgu jej międzynarodowych sojuszników. Od kilku lat Putin wkłada wiele energii w partnerstwo z Indiami, Chinami, Brazylią, RPA i innymi krajami rozwijającymi się - przypomniała.

"Chiny stanowią poważne i długoterminowe zagrożenie dla naszych interesów"

Odnosząc się do współpracy Chin i Rosji, Babst stwierdziła, że oba kraje uważają, że są w zasadniczej opozycji do liberalno-demokratycznego modelu i chcą zasadniczo zmienić porządek międzynarodowy. Zauważyła, że nie ma obszaru polityki, w którym oba kraje nie wzmocniły swojej współpracy. Jednak, jak zaznaczyła, Chiny pod względem technologicznym, gospodarczym i bezpieczeństwa są znacznie bardziej złożonym zagrożeniem dla Zachodu niż Rosja.

Chiny, zdaniem byłej szefowej sztabu planowania strategicznego NATO, coraz częściej używają ekonomicznej, politycznej i militarnej dźwigni wobec innych państw, aby realizować swoje strategiczne cele. Modernizują swoje siły zbrojne we wszystkich dziedzinach i nie ukrywają, że używają ich także do zastraszania swoich sąsiadów. Oczywiście, "integracja" Tajwanu znajduje się w centrum chińskiej polityki, ale nie należy zapominać, że chińska doktryna wojskowa również wyraźnie wymienia ochronę interesów gospodarczych za granicą jako zadanie sił zbrojnych - zaznaczyła Babst.

Przywódcy państw NATO na szczycie w MadrycieNATO

Została również zapytana o ocenę wypowiedzi Jensa Ploetnera, głównego doradcy kanclerza Scholza do spraw polityki zagranicznej i byłego doradcy obecnego prezydenta Steinmeiera, gdy ten stał na czele MSZ w rządzie Angeli Merkel. Ploetner dwa tygodnie temu powiedział publicznie, że w stosunkach z Chinami nie należy mówić o antagonizmie. Babst stwierdziła, że w tym punkcie "dochodzimy do różnych wniosków". "Dla mnie Chiny stanowią poważne i długoterminowe zagrożenie dla naszych interesów narodowych pod każdym względem. Nie na darmo Państwo Środka jest w Waszyngtonie obiektem zainteresowania strategicznego" - skonkludowała.

Zdaniem byłej urzędniczki NATO Europie potrzebna jest zintegrowana i długoterminowa strategia wobec Chin, która musi się skupiać na wszystkich kluczowych obszarach: technologia i ekonomia, uzależnienie od surowców takich jak rzadkie metale, cyberbezpieczeństwo i infrastruktura i dezinformacja. "We wszystkich tych obszarach powinniśmy wzmocnić naszą odporność na działania Chin" - powiedziała. Chodzi tu przede wszystkim, jak zaznaczyła, o wstrzymanie sprzedaży infrastruktury krytycznej takiej jak porty, a także uniemożliwienie dostępu do naszych sieci telekomunikacyjnych koncernowi Huawei. Przypomniała też, że Pekin z uwagą obserwuje rozwój wypadków na Ukrainie i tamtejsze władze wyciągną wnioski w odniesieniu do Tajwanu.

Autorka/Autor:momo//now

Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock/withGod

Tagi:
Raporty: