Mieszkaniec rosyjskiego Tomska Siergiej Samborski przez kilka dni opiekował się w miejscowym szpitalu cierpiącą na alzheimera babcią. Podawał się za lekarza z innego oddziału. Na oszustwo zdecydował się po skargach pacjentek, które twierdziły, że jego babcia jest zaniedbywana i nie dostaje jedzenia. Gdy sprawa wyszła na jaw, mężczyzna został wezwany do Komitetu Śledczego.
Pod koniec października Siergiej Samborski wszedł na oddział szpitala w Tomsku, na który trafiają pacjenci z podejrzeniem zakażenia koronawirusem. Miał na sobie kombinezon ochronny. Twierdził, że jest medykiem z innego oddziału. Udało mu się przemycić ze sobą pieluchy, opatrunki przeciwodleżynowe, nożyczki, serwetki i żywność w strzykawce.
- Wszedłem do budynku i zapytałem, gdzie leży pacjentka. Kiedy wszedłem na oddział, moja babcia leżała w moczu i kale. Miała wymiociny w ustach i rurkę tlenową, ale nie w ustach, a na czole - mówił Samborski, cytowany przez rosyjską sekcję Radia Swoboda. – Sytuacja w szpitalu była okropna, czułem się jak w więzieniu. Lekarze twierdzili, że się spieszą, ale oddziały były w połowie puste. Zapytałem jednego pielęgniarza, dlaczego nie może zmienić bielizny pacjentom, odpowiedział po prostu, że się leni - dodał.
Cierpiąca na chorobę Alzheimera babcia Samborskiego trafiła na oddział covidowy po zdiagnozowaniu u niej zapalenia płuc.
Kilkudniowa opieka
Przebrany za lekarza Samborski przychodził do szpitala przez trzy dni, babcią opiekował się przez kilka godzin w ciągu jednej wizyty. Zmieniał jej pieluchy, karmił ze strzykawki, poprawiał rurkę z tlenem. Po powrocie do domu utylizował kombinezon ochronny i następnego dnia wkładał nowy.
Samborski był zmuszony opuścić oddział na dobre po tym, kiedy babcia została przeniesiona do innej sali. Wtedy lekarze zaczęli dopytywać, gdzie konkretnie pracuje. Mężczyzna w szpitalu więcej się nie pojawił, tylko dzwonił, chcąc dowiedzieć się o stan zdrowia babci. Jednak nikt nie podnosił słuchawki. 84-letnia kobieta zmarła. Przyczyną śmierci - jak podano - było zakażenie koronawirusem, zapalenie płuc, ostra niewydolność sercowo-naczyniowa i oddechowa.
W poniedziałek państwowy urząd Roszdrawnadzor ujawnił naruszenia w szpitalu - podała internetowa tomska telewizja TV2. Nie sprecyzowano, jakie naruszenia zostały wykryte.
Przesłuchanie w Komitecie Śledczym
Tymczasem Samborski został wezwany do Komitetu Śledczego w Tomsku. Przesłuchanie trwało kilka godzin. W trakcie rozmowy funkcjonariusze zarzucili mężczyźnie, że "zmontował" nagrane przez siebie wideo ze szpitala po to, by zdyskredytować służbę zdrowia.
- Kiedy pytania się skończyły i zaczęliśmy się przygotowywać z adwokatem do wyjścia, jedna ze śledczych zagrodziła nam drogę i powiedziała, że "zaraz zacznie się najciekawsze". Domagała się mojego telefonu "na chwilę" jako materiału dowodowego w sprawie. Odmówiłem - opowiadał mężczyzna.
Samborski stracił pracę spawacza. Twierdzi, że dostaje pogróżki. Mimo to zamierza domagać się ukarania naczelnego lekarza szpitala Aleksandra Chołopowa i lekarza prowadzącego babci. Był w tej sprawie w Moskwie, złożył skargę w federalnym Komitecie Śledczym Rosji i prokuraturze generalnej.
Radio Swoboda przypomniało, że we wrześniu lekarze szpitala w Tomsku zażądali rezygnacji Chołopowa. W internecie opublikowano list otwarty do gubernatora obwodu tomskiego Siergieja Żwaczkina, w którym uzasadniali, że naczelny lekarz przeprowadza "nieuzasadnione przetasowania kadrowe", a także bezpodstawnie wprowadził dużą liczbę płatnych usług.
Źródło: Radio Swoboda, TV2