Przewodniczący komisji obrony w Dumie Państwowej (niższej izbie rosyjskiego parlamentu), generał pułkownik Andriej Kartapołow skrytykował ministerstwo obrony w Moskwie za to, że nie "mówi całej prawdy o działaniach wojennych w Ukrainie" - podają niezależne rosyjskie media. Słowa krytyki padły w programie prokremlowskiego propagandysty Władimira Sołowjowa.
- Trzeba przestać kłamać. Wielokrotnie o tym mówiłem. Ale jakoś nie dociera do poszczególnych szefów. Czytałem raporty sowieckiego Biura Informacyjnego z 1941 roku, kiedy Niemcy przedarli się do Moskwy. Pisano otwarcie, że gdzieś się wycofujemy - mówił Andriej Kartapołow w programie "Sołowjow. Live".
Generał pułkownik stwierdził, że dzięki "obiektywnej informacji sowieckiego biura ludzie rozumieli, że istnieje niebezpieczeństwo, że wróg jest na ich ziemi", czego nie można powiedzieć o sytuacji obecnej.
Jak powiedział Kartapołow, "wszystkie przygraniczne wsie (graniczącego z Ukrainą obwodu biełgorodzkiego) są praktycznie zrujnowane, ale Rosjanie dowiadują się o tym "od kogokolwiek", w tym gubernatorów i korespondentów wojennych, ale nie z raportów rosyjskiego resortu obrony". - Ludzie wiedzą. Nasi ludzie nie są głupi. Widzą, że nie chcą im powiedzieć nawet części prawdy. Może to prowadzić do utraty wiarygodności – dodał przewodniczący komisji obrony w Dumie Państwowej.
Resort Szojgu krytykowany także przez innych
Dziennik "Kommiersant" przypomniał, że ministerstwo obrony było wielokrotnie krytykowane za sposób, w jaki prowadzi "operację specjalną" (propagandowa nazwa inwazji zbrojnej) w Ukrainie, w tym przez zwolenników Kremla np. czeczeńskiego prezydenta Ramzana Kadyrowa.
Władze Rosji za strategię w wojnie z Ukrainą krytykował także wcześniej były "minister obrony" samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej Igor Girkin, który dowodził, że "rosyjska porażka jest oczywista" i że Rosjanie "przegapili złote dni", w czasie których można było przeprowadzić "blitzkrieg" (wojnę błyskawiczną).
Źródło: meduza.io, Kommiersant
Źródło zdjęcia głównego: http://kremlin.ru/