Putin chce usunąć jedno wyrażenie z konstytucji


"Władimir Putin daje sobie więcej narzędzi do kontroli swych następców" - komentuje słowa prezydenta rosyjski dziennik "RBK". W czasie czwartkowej, corocznej konferencji z udziałem blisko dwóch tysięcy dziennikarzy, Putin zaproponował zmianę konstytucji, a dokładniej - usunięcie zapisu mówiącego o maksymalnie dwóch "z rzędu" kadencjach prezydenckich.

Putin powiedział w czwartek na dorocznej konferencji prasowej dla mediów rosyjskich i zagranicznych, że z formuły w konstytucji o maksymalnie dwóch kadencjach z rzędu można byłoby usunąć słowa "z rzędu". Ocenił, że sformułowanie o dwóch kadencjach z rzędu "deprymuje niektórych politologów" i działaczy i zauważył, że "można byłoby to usunąć".

- Temat możliwego ograniczenia liczby kadencji pojawia się w związku z możliwym przyjściem nowych osób do władzy - powiedział dziennikowi "RBK" politolog Konstantin Kałaczew. - Putin w ten sposób zapewnia kolegialność władz w przyszłości, dając sobie więcej narzędzi do kontroli swych następców - ocenia ten ekspert.

Politolog nie ma wątpliwości: obecny prezydent utrzyma realną władzę w kraju po zakończeniu swojej obecnej, drugiej z rzędu kadencji. Ekspert zastrzegł, że nie wiadomo jeszcze, w jaki sposób zostanie to przeprowadzone, niemniej stanie się to przy zachowaniu legalności.

Warianty rozpatrywane na Kremlu

Zdaniem Kałaczewa ograniczenie liczby kadencji do dwóch oznacza, że urzędujący prezydent - ale też jego następca - nie będzie mógł powtórzyć scenariusza z 2008 roku. Wówczas, gdy zakończyła się druga z rzędu kadencja Putina, prezydentem Rosji został Dmitrij Miedwiediew. Po czterech latach Putin powrócił na Kreml.

Inny ekspert Jewgienij Minczenko powiedział "RBK", że słowa Putina świadczą o tym, iż nie bierze on pod uwagę kolejnej kadencji na stanowisku prezydenta. Niemniej nie znaczy to, że na Kremlu nie są rozpatrywane inne warianty, które pozwoliłyby mu utrzymać władzę.

Minczenko przypuszcza, że Putin mógłby stanąć na czele jakiejś nowej struktury, np. Rady Państwowej lub na czele rządu, który zyskałby szersze kompetencje.

Domysły są przedwczesne

Inny rozmówca "RBK", politolog Witalij Iwanow, uważa, że do 2024 roku, gdy kończy się obecna kadencja Putina pozostało jeszcze zbyt wiele czasu i przedwczesne są domysły, że obecny prezydent zaplanował już swoją przyszłość.

- Putin na pewno po zakończeniu urzędowania stanie na czele jakiejś struktury, ale konkretny format będzie znany nie wcześniej niż w 2023 roku - uważa ten ekspert.

"Jeśli Putin nie zmieni zdania, to przyszli prezydenci Rosji będą musieli zadowolić się dwoma sześcioletnimi kadencjami" - komentuje słowa prezydenta dziennik "Moskowskij Komsomolec".

- Pomysł, by usunąć słowa "z rzędu" ogranicza możliwości przyszłego prezydenta (...). Być może chodzi o zmniejszenie wagi urzędu prezydenckiego - powiedział tej gazecie politolog Aleksiej Makarkin.

Jego zdaniem, jeśli do 2024 roku pojawi się następca Putina, to "podjęty zostanie krok w kierunku tego, co w czasach radzieckich nazywało się władzą kolegialną". Makarkin uważa, że w społeczeństwie pojawi się zapotrzebowanie na następcę, który "byłby dość samodzielną postacią, z własną tożsamością".

Putin przejął stery władzy w Rosji 20 lat temu. Chce utrzymać realną władzę po zakończeniu prezydentury?kremlin.ru

Autor: tas/adso / Źródło: PAP