Uchwała parlamentu Ukrainy o uznaniu Rosji za państwo agresora, a separatystyczne republiki w Doniecku i Ługańsku za organizacje terrorystyczne, najwyraźniej przysparza radnym niektórych miast sporo kłopotów. Władze Mariupola najpierw wzięły przykład z posłów Rady Najwyższej, a po kilku godzinach się rozmyśliły. W ślad parlamentu idą za to inne miasta Ukrainy.
"Coś się stało w nocy. W Mariupolu rozmyślili się, by nazywać Rosję agresorem. W mieście teraz nie wiedzą, kogo uważać za agresorów i terrorystów” – pisze dziennik „Moskowskij Komsomolec”, komentując tajemnicze zachowanie władz tego miasta.
27 stycznia, tuż po decyzji Rady Najwyższej w Kijowie, radni Mariupola na specjalnym posiedzeniu także uznali Rosję za agresora, a separatystyczne republiki w Doniecku i Ługańsku za organizacje terrorystyczne. Decyzja zapadła jednogłośnie. „Za” głosowali nawet działacze Partii Komunistycznej.
Manipulacje przy treści dokumentu
„Rano jednak stało się coś dziwnego. Najwyraźniej mer i sekretarz rady manipulowali w nocy przy opublikowanym dokumencie. Z treści zniknęło słowo 'Rosja'. Pojawiło się za to dziwne sformułowanie dotyczące 'agresji ze Wschodu' - pisał portal ukraiński 0629.com, który opublikował stenogramy z posiedzenia radnych.
"Później było jeszcze dziwniej, bo zniknął także wyraz 'Wschód'. Najwyraźniej uznano, że Chińczycy mogliby się obrazić. Rozpuściły się jak kamfora także wyrazy Doniecka Republika Ludowa i Ługańska Republika Ludowa” - ironizował portal 0629.com.
Skomplikowane tłumaczenie mera Mariupola
Mer Mariupola Jurij Hotłubej w dość skomplikowany sposób tłumaczył telewizji "112 Ukraina", że propozycje radnych zostały zgłoszone „w formie ustnej”, którzy po prostu poparli decyzję Rady Najwyższej, nie „wnikając w szczegóły”.
– Protokół z naszego posiedzenia został sporządzony na podstawie stenogramów. Mamy te stenogramy. Ale nie rozszyfrowywaliśmy dokładnie tego, co postanowiono na posiedzeniu parlamentu w Kijowie – mówił Hotłubej.
Dziennikarze 0629.com podkreślali, że podczas rozmowy mer „sprytnie” unikał łączenia takich wyrazów, jak "Rosja-agresor", nawiązując do sprawy sobotniego ostrzału miasta, w którym zginęło ponad 31 cywilów. "Powtarzał nieustannie, że ataku dokonano z terytorium, kontrolowanego przez separatystów" - zaznaczył portal.
Jak poinformowała Służba Bezpieczeństwa Ukrainy, Mariupol został ostrzelany na rozkaz oficera rosyjskiego, który dowodził specjalnie utworzonym batalionem.
Decyzje radnych w innych miastach
Decyzję o uznaniu Rosji za agresora, a samozwańcze republiki w Doniecku i Ługańsku poparli radni Dniepropietrowska i Kijowa.
Samorządowcy Słowiańska w obwodzie donieckim także zamierzali to uczynić, jednak dzisiejsza sesja została odwołana. Z powodu choroby niektórych członków rady.
- Frekwencja jest za niska. Przyszło tylko 22 radnych. Listę obecnych wywiesimy na stronie rady. Będziecie mogli sprawdzić, kto zignorował zobowiązania przed wspólnotą - mówił mer Słowiańska Oleg Zontow.
Rada Najwyższa Ukrainy poparła uchwałę o uznaniu Rosji za agresora, a doniecką i ługańską republik ludowych za organizacje terrorystyczne po nasileniu ataków separatystów w Donbasie, wspieranych przez stronę rosyjską.
– Decyzja ta ma znaczenie zasadnicze. To odpowiedź dana nie tylko społeczeństwu ukraińskiemu, ale także naszym partnerom na Zachodzie, którzy zarzucali nam, że prosimy o uznanie Rosji za państwo agresora, a sami tego nie czynimy – uzasadniał wiceprzewodniczący parlamentu Andrij Parubij.
Autor: tas//gak / Źródło: 0629.com, mk.ru