Rosja w sposób agresywny "wznowiła wojnę szpiegowską z Zachodem" - ocenia dziennik "Financial Times". Pisze, że po niepowodzeniach z początku 2022 roku i masowym wydalaniu dyplomatów rosyjskich z krajów zachodnich jej służby odzyskały już pewność siebie i zmodyfikowały metody wywiadowcze. "Wróciła zabawa w kotka i myszkę" - mówi dziennikowi jeden z oficerów zachodniego wywiadu.
W materiale opublikowanym w środę dziennik cytuje przedstawicieli służb wywiadowczych i analityków. "Wróciła zabawa w kotka i myszkę" - powiedział dziennikowi jeden z oficerów zachodniego wywiadu. Inny z oficerów ocenił, że działania rosyjskiego wywiadu są być może nawet bardziej intensywne niż w czasie zimnej wojny. "Rosyjski wywiad to ogromna machina, która znów robi to, co zawsze" - twierdzi kolejny rozmówca "FT". W ocenie dziennika Rosja "wznowiła wojnę szpiegów z Zachodem".
Dziennik pisze, że po pierwszych niepowodzeniach związanych z inwazją na Ukrainie, służby rosyjskie - wywiad wojskowy GRU, Federalna Służba Bezpieczeństwa (FSB) i Służba Wywiadu Zagranicznego (SWR) - "przegrupowały się i zmodyfikowały swoje metody szpiegowskie, by zwiększyć szanse konwencjonalnych operacji militarnych Rosji". Jak dodaje dziennik, cele są wciąż te same: wykradzenie zachodnich sekretów, pogłębianie podziałów wewnątrz NATO i osłabienie wsparcia dla Ukrainy.
Istotną zmianą jest to, że Rosja zaczęła znacznie intensywniej sięgać po "pośredników" w działaniach wywiadowczych i angażuje do swoich operacji cudzoziemców działających w polityce, biznesie czy przestępczości. Osoby te mogą nie wiedzieć, że pracują dla Rosjan, mogą to być po prostu przestępcy czy inni opłacani ludzie - powiedział "FT" przedstawiciel wywiadu. Przed rosyjską inwazją na Ukrainę było inaczej - wówczas operacje rosyjskie, z którymi miały do czynienia zachodnie agencje wywiadowcze, prowadzili głównie Rosjanie.
Ponadto Rosja stosuje naciski na swych obywateli, którzy wyjechali za granicę po agresji na Ukrainę, i próbuje ich zwerbować, na przykład wywierając presję na ich bliskich, którzy zostali w kraju.
"Trudni do kontrolowania" pośrednicy
Źródła w wywiadzie powiedziały "FT", że operacje prowadzone zdalnie, czy przez świeżo zwerbowanych pośredników, mają dla Moskwy plusy i minusy. Pośrednicy "mogą być skuteczni w takich działaniach jak kradzież tajemnic handlowych, organizowanie systemu omijania sankcji nałożonych na eksport czy penetracja sieci komputerowych"; mogą być też jednak "trudni do kontrolowania" - wyjaśnia dziennik. Aby temu zaradzić, w GRU zaczęto werbować agentów bez przeszłości w armii, którzy mogliby niepostrzeżenie przedostać się do docelowych krajów i nawiązać w nich kontakty osobiste.
"Stary" model działalności - agentów działających pod przykrywką służby dyplomatycznej - istnieje w krajach tradycyjnie neutralnych, jak Szwajcaria i Austria. Źródła w strukturach bezpieczeństwa obu krajów powiedziały "FT", że takich agentów wciąż jest około 150. Inny przedstawiciel służb ocenia, że niemal 1/3 operacji rosyjskich w Europie kierowana jest z "bezpiecznych ośrodków" w Genewie i Wiedniu. Ważnymi placówkami są też kraje spoza strefy Schengen: Turcja i Zjednoczone Emiraty Arabskie. Do Serbii z kolei przeniosło się kilku wydalonych wcześniej agentów rosyjskich.
"Nielegalni" agenci
Rosja może więc teraz w większym stopniu wykorzystywać "nielegalnych" agentów - takich jak rosyjski szpieg z paszportem brazylijskim, który pod nazwiskiem Jose Assis Giammaria pracował na jednym z uniwersytetów w Norwegii. Został zatrzymany w 2021 roku, zidentyfikowany jako Michaił Mikuszyn i oskarżony o szpiegostwo.
Praktycznie nie można ocenić, na ile skuteczne okażą się nowe metody rosyjskich służb - ocenia "FT". Dziennik przyznaje jednocześnie, przypominając o niedawnym przechwyceniu przez Rosjan rozmowy niemieckich dowódców wojskowych, że "niemal każdego tygodnia" wychodzą na jaw nowe tajne operacje. Pokazuje to, "jak rosyjskie agencje wywiadowcze przeniknęły do Europy od czasu, gdy Moskwa rozpoczęła pełnowymiarową inwazję na Ukrainę" - dodaje "FT".
Źródło: Financia Times, PAP
Źródło zdjęcia głównego: MIKHAEL KLIMENTYEV/KREMLIN.RU