Mitt Romney pewnie zmierza po prezydencką nominację z ramienia republikanów. We wtorek wygrał prawybory w Wisconsin, Maryland i stołecznym Dystrykcie Kolumbii (DC). Powiększył tym samym przewagą nad rywalami, a amerykańskie media już teraz piszą, że będzie on rywalem Baracka Obamy w zaplanowanych na listopad wyborach powszechnych.
Według niepełnych jeszcze obliczeń w Wisconsin Romney zdobył 42 procent głosów, a Santorum 38 procent. Kongresman z Teksasu Ron Paul otrzymał 12 procent, a były przewodniczący Izby Reprezentantów Newt Gingrich - 6 procent głosów.
Santorum liczył na zwycięstwo w Wisconsin, gdzie miał poparcie dość licznych wśród tamtejszych wyborców religijnych konserwatystów.
W Maryland, zgodnie z przewidywaniami, przewaga Romneya nad rywalami była dużo wyraźniejsza - z Santorumem wygrał tam różnicą ponad 15 procent głosów (zdobył w sumie 49 proc.). W DC (czyli w Waszyngtonie) były senator w ogóle nie znajdował się na liście kandydatów, gdyż nie zdobył tam wymaganej liczby podpisów.
Pozycja niezagrożona? Santorum nie schodzi z ringu
Według wielu ekspertów nominacja Romneya na kandydata Republikanów w tegorocznych wyborach jest już praktycznie niezagrożona. W ostatnim czasie poparcie dla niego wyraziło wielu prominentnych polityków Partii Republikańskiej (GOP), m.in. były prezydent George W.Bush i popularny senator z Florydy Marco Rubio. Z kolei telewizja ABC pisze, że znacznie ważniejsze od zwycięstw w ostatnich stanach jest fakt, że b. gubernator Massachusetts przekonał do swojej kandydatury tych wyborców Partii Republikańskiej, którzy przez większą część kampanii byli mu nieprzychylni: konserwatywnych republikanów, klasę średnią, a nawet silnych zwolenników Tea Party.
Proporcjonalny system przydzielania delegatów na partyjną konwencję przedwyborczą w sierpniu, który obowiązuje w większości stanów, sprawia jednak, że były gubernator wciąż nie zdobył wymaganego minimum - 1144 delegatów - potrzebnego do nominacji.
Dopiero półmetek?
Mimo apeli kierownictwa GOP, Santorum nadal odmawia wycofania się z konkurencji. We wtorek po prawyborach oznajmił, że republikański establishment próbuje narzucić partii swego faworyta (Romneya), ale wyścig "jest dopiero na półmetku".
Santorum ma jeszcze nadzieję na zwycięstwo w swoim rodzinnym stanie Pensylwania i w kilku stanach na konserwatywnym południu.
Źródło: PAP, ABC News