Około 500 członków rodzin i przyjaciół ofiar strzelaniny zgromadziło się w strugach deszczu na wyspie Utoya, by usłyszeć od policjantów i przedstawicieli Czerwonego Krzyża, co zdarzyło się tam cztery tygodnie temu. Do tej pory wyspa była szczelnie zamknięta dla wszystkich z wyjątkiem śledczych.
Rodziny ofiar, które nie zostały wpuszczone na salę rozpraw w piątek, gdzie chciały się skonfrontować z Andersem Breivikiem odwiedziły jednak w eskorcie psychologów miejsce masakry, w której zginęły ich dzieci. Na wyspie popłynęły łodzią wraz z przedstawicielami rządu i policją.
"Wyobraźnia może zniszczyć człowieka"
- Skonfrontowanie z faktami jest często mniej przerażające niż fantazje na ten temat. Wyobraźnia może wyniszczyć człowieka od środka, a zobaczenie, jak coś wygląda w rzeczywistości, pomaga - tłumaczył potrzebę takiej wizyty psycholog Atle Dyregrov, który pomagał rodzinom ofiar, a także ocalałym z masakry.
Tymczasem profesor ośrodka badań nad przemocą i stresem pourazowym Lars Weisaetha cytowany przez agencję AFP zwrócił uwagę na to, że wizyta w miejscu zbrodni jest dla rodziny bardzo ważnym etapem przeżywania żałoby.
"Nic gorszego już się nie wydarzy"
Matka 16-letniej dziewczyny, która poniosła śmierć w strzelaninie, mówiła, że oczekuje trudnych chwil, ale "ostatnie tygodnie były już tak trudne, że nie można spodziewać się niczego gorszego".
Wsparcie bliskim ofiar zapewniają obecnie psychologowie, a także duchowni, w tym imamowie. W niedzielę w hali Oslo Spektrum odbędą się publiczne uroczystości upamiętniające ofiary zamachów, które zakończą miesiąc żałoby narodowej w Norwegii.
Źródło: PAP