W klasztorze kapucynów w Bouar w Republice Środkowoafrykańskiej przed trwającymi walkami schroniło się 2,5 tysiąca ludzi. Przebywają tam także polscy wolontariusze i misjonarz.
O dramatycznej sytuacji w Republice Środkowoafrykańskiej poinformował Polską Agencję Prasową dyrektor Fundacji Akeda Marcin Choiński, która buduje w Bouar z misjonarzem Benedyktem Pączką pierwszą w kraju szkołę muzyczną.
Jak powiedział Choiński, w wyniku zaostrzenia się wojny domowej po wyborach prezydenckich 27 grudnia walki między zbrojnymi grupami kontrolującymi poszczególne części kraju dotarły także do Bouar, gdzie dotychczas panował względny spokój. W ubiegły czwartek doszło tam do regularnej bitwy i wymiany ognia w odległości 600 metrów od budowanej szkoły.
"Nie sposób stwierdzić, kto walczył z kim"
- Nie sposób stwierdzić, kto walczył z kim. Jednak od tego czasu z okolicznych wiosek zaczęli napływać ludzie, którzy koczują na terenie klasztoru i pod nim. Według stanu na wczoraj było ich już dwa i pół tysiąca osób. W poniedziałek pojawiły się tam błękitne hełmy (żołnierze sił pokojowych ONZ - red.), by ochraniać klasztor - mówił Choiński. Jak dodał, jest w kontakcie z polskim misjonarzem Benedyktem Pączką, który apeluje o pomoc finansową, by móc zakupić najpotrzebniejsze rzeczy: żywność, środki sanitarne czy koce.
- Sytuacja jest dramatyczna i nie wiadomo, jak będzie. Drogi są poblokowane, ale trzeba mieć nadzieję, że jakiś kanał zostanie otwarty, żeby się zaopatrzyć. Żywność można kupić, tylko trzeba się dostać do gospodarstw, które ją sprzedają - powiedział dyrektor fundacji.
Wśród osób przebywających w Bouar jest czterech polskich muzyków, którzy w październiku przybyli tam jako wolontariusze, by uczyć miejscową młodzież gry na instrumentach w założonej przez br. Pączkę szkole. To Krzysztof Gumienny, Norbert Wardawy, Paweł Filipowicz i Stefan Raczkowski.
Jak powiedział Choiński, fundacja przerwała zbiórkę środków na budowę szkoły i przeznaczy pieniądze na pomoc zgromadzonym w klasztorze ludziom. Aby pomóc, pieniądze można wpłacać na konto Fundacji Akeda.
Wybory prezydenckie w cieniu wojny domowej
Obecne walki to rezultat zaostrzenia się trwającej od 2013 roku wojny domowej w Republice Środkowoafrykańskiej, które zbiegło się w czasie z wyborami prezydenckimi 27 grudnia. Zwycięzcą wyborów, przeprowadzonych wśród doniesień o licznych nieprawidłowościach i które odbyły się tylko na części terytorium kraju, został dotychczasowy prezydent Faustin-Archange Touadera.
Wybory zostały zakłócone przez skoordynowaną ofensywę ugrupowań rebelianckich, które próbowały przeszkodzić głosowaniu po odrzuceniu kandydatury byłego prezydenta Francois Bozize przez Sąd Najwyższy. Jak powiedział Choiński, za wznowienie przemocy odpowiadają m.in. rebelianci przy wsparciu sojuszu w większości chrześcijańskich bojówek Anti-Balaka.
W RŚA działa kilkanaście grup rebelianckich, które w lutym 2019 roku zawarły kruche, jak się okazało, porozumienie z rządem. W ostatnich tygodniach aktywność tych ugrupowań wzrosła, dochodzi do licznych aktów terroru i walk.
W walkach w tym jednym z najbiedniejszych krajów świata zginęły tysiące ludzi. Do opuszczenia swych domów zostało zmuszonych blisko pięć milionów osób. Według ONZ większość mieszkańców tego państwa potrzebuje natychmiastowej pomocy humanitarnej.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Facebook/AfricanMusicSchool