Ołeh Sencow to młody ukraiński reżyser, którego aresztowano na Krymie pod zarzutem terroryzmu. Po krótkim procesie skazano go na 20 lat łagrów i pociągiem wywieziono za koło podbiegunowe, czyli na koniec świata. Świata, który od miesięcy bezskutecznie upomina się o jego uwolnienie. Do łagru, gdzie więziony jest Sencow, dotarła Katarzyna Górniak, reporterka "Faktów" TVN. Materiał magazynu "Czarno na białym".
W języku plemion koczowniczych dalekiej północy Jamał oznacza "koniec świata". To tu Rosja trzyma swojego najsłynniejszego więźnia politycznego.
Reporterzy pojechali na koło podbiegunowe zobaczyć, gdzie jest Ołeh Sencow. - Zapytałem kierownictwo kolonii, czy ktoś w Rosji kiedyś umarł z powodu głodówki. Odpowiedzieli, że nie było takiego przypadku od dziesiątek lat. Powiedziałem im: no, to będziecie mieli pierwszy - zaznaczył Dmitrij Dinze, rosyjski adwokat Sencowa.
- Bili go, rozbierali i grozili gwałtem, zakładali na głowę worek i podduszali - relacjonowała Natalia Kaplan, siostra Sencowa.
- To, co mu zarzucano, było jakimś kompletnym wymysłem, a sam proces był jakąś stalinowską szopką - dodała reżyserka Agnieszka Holland.
Sencow jest więźniem, który głodował najdłużej w historii współczesnej Rosji. Przerwał kilkumiesięczną głodówkę protestacyjną, zrezygnował dopiero na granicy śmierci. - Nie wiem, ile mogą być warte twoje przekonania, jeśli nie jesteś za nie gotów cierpieć. Albo za nie umrzeć - mówił ukraiński reżyser.
- Tchórzostwo to największy, najstraszliwszy grzech na świecie - podkreślał w trakcie procesu.
- Teraz nie rozmawiamy już o politycznych motywach. Teraz rozmawiamy o życiu i śmierci. Teraz po prostu umiera człowiek - skomentował obecny stan Sencowa rosyjski reżyser Iwan Wyrypajew.
Jak najdalej od domu
By dostać się do kręgu polarnego, wystarczą trzy godziny lotu samolotem z Moskwy. Do niedawna do tego miasta można się było dostać tylko ze specjalną przepustką, wystawianą między innymi przez FSB - Federalną Służbę Bezpieczeństwa. To było miasto zamknięte, dlatego że to strefa przygraniczna. Dalej na północ jest już tylko Arktyka.
To miejsce, gdzie przez setki kilometrów można nie spotkać drugiego człowieka. Wszędzie wokół tundra, uciekać nie ma dokąd.
Jedynym sposobem, żeby dostać się na drugi brzeg rzeki Ob, jest prom. Po drugiej stronie siedzi "więzień numer jeden". Warunki i tak są komfortowe, bo przez dziewięć miesięcy, kiedy rzeka jest skuta lodem, na drugi brzeg można się dostać jedynie poduszkowcem albo helikopterem.
Szósta najdłuższa rzeka świata w tym miejscu ma do czterdziestu metrów głębokości i dwudziestu kilometrów szerokości. Mostu tu nie ma. Wpław przez lodowate wody Obu nikt nie przepłynie.
- Zima już blisko. Pod koniec września będzie już konkretny minus - przyznał w rozmowie z reporterką lokalny przewodnik Andriej. - Zimą mamy w ciągu doby godzinę, dwie jasno - reszta - ciemność. Latem trudno spać, bo jest pierwsza w nocy, a na ulicy słońce - wyjaśniał.
- Dostajemy nawet specjalne dodatki do pensji. Państwo płaci za to, że pracujemy na dalekiej północy - dodał.
- W stalinowskich czasach były tu zsyłki dla więźniów politycznych. Teraz są tutaj trzy kolonie karne - podkreślał. Zdaniem Andrieja, zsyłka na Jamał to rzeczywista kara. - Człowiek przywykł do tego, że wiosną jest ciepło i że są pory roku. A wysłali go w miejsce, gdzie przez dziewięć miesięcy w roku leży śnieg. Dla psychiki to może być naprawdę trudne - ocenił.
W rodzinnym mieście Sencowa - Symferopolu na Krymie - temperatura rzadko spada poniżej zera. Ołeh jest ponad 5300 kilometrów od domu. To siedemdziesiąt godzin jazdy samochodem albo osiem lotu samolotem.
- W Rosji, kiedy dostajesz wyrok, wysyłają cię do kolonii karnej tak zwanym etapem - wyjaśniała Zoja Swietowa, obrończyni praw człowieka obserwująca sprawę Sencowa. Reżyser do kolonii karnej jechał pociągiem dwa i pół miesiąca w specjalnych, tak zwanych stołypińskich wagonach, które wymyślono jeszcze w czasach przedrewolucyjnych.
- Wagony są nieogrzewane, przepełnione. Wszyscy w nich palą papierosy. Jadą od miasta do miasta, rozwożą więźniów po różnych koloniach. Nikt nie rozdziela zabójców, gwałcicieli. Wszyscy jadą razem. Ludzie chorują, dostają zapalenia płuc. Ołeh ma chore serce, a nie podawali mu leków i do kolonii dojechał już praktycznie chory - poinformował Dmitrij Dinze, rosyjski adwokat Sencowa.
- To naruszenie prawa. Bo zgodnie z prawem rosyjskim skazany powinien odsiadywać wyrok blisko miejsca zamieszkania. Ołeh powinien siedzieć na Krymie, ale oni chcieli go wysłać jak najdalej się dało, żeby trudno było się do niego dostać - oceniła Zoja Swietowa.
Początek trudnej historii
Na kijowskim Majdanie pięć lat później życie znów toczy się normalnie, ale ukraińska stolica wciąż pamięta swoich bohaterów. Jednym z nich był Ołeh Sencow, początkujący reżyser z Krymu.
Skończył ekonomię. Na życie zarabiał grając w gry wideo. Za dwadzieścia tysięcy dolarów, które wystarczyły na benzynę i kanapki nakręcił swój pierwszy film. Za pierwszy film dostał kilka nagród. Pracę nad drugim, z budżetem już miliona dolarów, przerwała rewolucja na Majdanie.
- Ołeh zawsze taki był. Uznał, że to, co się dzieje, jest ważniejsze od jego marzeń o kinie. Przyjechał na Majdan, a kiedy zaczęła się aneksja Krymu, jego Krymu, pomagał ukraińskim żołnierzom, których zablokowali Rosjanie. Woził im jedzenie, wodę i lekarstwa - mówiła Natalia Kaplan.
Na Krymie wrzało. Rosjanie postawili w gotowości flotę Czarnomorską, zajęli krymskie lotniska i jednostki wojskowe. Kijów oskarżył Moskwę o zbrojną agresję. Początkujący reżyser znalazł się w samym środku kryzysu krymskiego.
- Dwa tygodnie przed aresztowaniem Ołeha na Krymie pojawił się pododdział FSB do walki z terroryzmem. Rosyjska propaganda, żeby uzasadnić aneksję ukraińskiego Krymu potrzebowała znaleźć terrorystów, którzy chcieli rzekomo wymordować rosyjską ludność Krymu. Trzeba było jakoś wytłumaczyć, że Rosja zajmuje Krym, bo musi ich bronić. Na miejscu Ołeha mógł się znaleźć każdy - podkreślała siostra Sencowa.
Najgorszy scenariusz
Podczas przesłuchania przez FSB ukraiński reżyser był przekonywany, że "rosyjski sąd to najbardziej ludzki sąd na świecie". - I sprawiedliwy - dodawał oficer prowadzący przesłuchanie.
Wtedy rosyjskie media zaczęły informować o "wyroku w sprawie ukraińskiego terrorysty Ołeha Sencowa". - Na Krymie mieszkają teraz ludzie, którzy jeśli by nie zatrzymano Sencowa, mogliby już nie żyć - ogłaszał reporter Telewizji Rossija. - Dwóch członków jego grupy przyznało, że przeszli szkolenie dywersyjne i zamierzali organizować ataki terrorystyczne - relacjonowano.
W trakcie procesu prokurator poinformował, że "śledztwo w tej sprawie było szczególnie skomplikowane, bo działalność Sencowa odbywała się w ramach grupy terrorystycznej". Sąd rozpatrywał tę sprawę przez miesiąc.
- Nie ma żadnych dowodów. Sprawa została sfabrykowana przez śledczych FSB. Wszystko oparto na zeznaniach dwóch świadków, którzy przyznali się, że zamierzali organizować ataki terrorystyczne. Uznano, że przyznanie się do winy to królowa dowodów, choć jeden ze świadków swoje zeznania wycofał, a drugi odmówił ich składania w sądzie - powiedziała Zoja Swietowa.
Przez cały proces Sencow utrzymywał, że jest niewinny, a jego sprawa polityczna. - Jestem reżyserem. Mam w domu pięćset filmów, w tym pięćdziesiąt o wojnie. Z tych pięćdziesięciu, najlepszych światowych filmów o wojnie, wzięli podczas przeszukania dwa. Wzięli je, żeby pokazać, że jakoby jestem faszystą. A po trzech dniach nagle znaleźli w moim mieszkaniu broń i granat, których wcześniej nie było, bo co to za terrorysta bez broni - powiedział Sencow w trakcie procesu.
Reżyser, a także dwaj obciążający go zeznaniami świadkowie, mieli być podczas przesłuchań torturowani.
- Bili go. Zdjęli mu spodnie i zagrozili, że zgwałcą milicyjną pałką. Ołeh powiedział: "róbcie co chcecie, do niczego się nie przyznam". Kiedy złożyliśmy zawiadomienie o torturach, oświadczyli, że jest sadomasochistą, a ślady na plecach, rękach, klatce piersiowej i nogach ma po perwersyjnych, seksualnych zabawach. A skąd to wzięli? Bo podczas przeszukania znaleźli u niego w domu pluszowe kajdanki i bicz. To były rekwizyty do jego nowego filmu - wyjaśniał rosyjski adwokat Sencowa.
- O tym, że dostanie dwadzieścia lat, powiedzieli mu na samym początku, kiedy na przesłuchaniu nie złamali go biciem. Powiedzieli mu: "i tak będziesz siedział dwadzieścia lat" - mówiła Natalia Kaplan.
Walka za kratami
Kolonia IK-8 zwana jest białym niedźwiedziem. To w niej osadzony jest Ołeh Sencow. Reporterce nie wolno było podejść bliżej pod groźbą aresztowania. IK-8 to kolonia karna o zaostrzonym rygorze. Znajduje się w niej 600 przestępców, którzy popełnili ciężkie i bardzo ciężkie przestępstwa.
Osadzeni są w niej zabójcy i gwałciciele - między innymi domniemany morderca Borysa Niemcowa. Dla nich wszystkich siedzenie w tej kolonii oznacza tylko jedną wizytę i paczkę raz na trzy miesiące oraz bardzo ciężkie warunki, które wprowadzają strażnicy więzienni.
- Kolonie karne są czarne albo czerwone. W czarnych rządzą więzienne autorytety. Kryminaliści wysoko postawieni w hierarchii dogadują się z administracją więzienia. Dzięki temu mają więcej wolności, mają telefony, wódkę i narkotyki. W czerwonych koloniach tego nie ma. Ołeh siedzi w czerwonej - wyjaśniała rosyjska obrończyni praw człowieka.
Dmitrij Dinze opisał, jak wygląda zwykły dzień w czerwonej kolonii karnej. - Wcześnie rano pobudka. Potem rozgrzewka, podczas której maszerują. Potem śniadanie, a po śniadaniu trzeba pracować - powiedział.
Ołeh jednak nie pracuje. Nie przebywa też w celi, a w sali szpitalnej. Przez 145 dni prowadził głodówkę. Zakończył ją, bo władze kolonii zaplanowały mu przymusowe karmienie. - Rura w nos lub przełyk. Ręce i nogi przywiązane są do łóżka. To tortura - oceniła Swietowa.
W obronie Sencowa stanęły największe sławy światowego kina i teatru. Nie zabrakło głosów poparcia z Polski. - Postawa godna najwyższego szacunku. Ta niezłomność jego charakteru. Ta determinacja - zaznaczała aktorka Karolina Gruszka. - To pojedynek, gdzie strony nie dysponują tą samą bronią. Jeden dysponuje prawdą i odwagą, a drugi całym aparatem przemocy - dodawała Agnieszka Holland.
Swoją karierę ryzykują dla niego najbardziej utytułowani rosyjscy reżyserowie. - Błagam pana, niech pan rozwiąże ten problem. Reżyser powinien ze mną walczyć na festiwalach filmowych, jeśli ma inne poglądy, a nie siedzieć w naszym więzieniu w Arktyce - zwrócił się do Władimira Putina Aleksandr Sokurow.
Na słowa rosyjskiego reżysera prezydent Rosji odparł, że "on został skazany nie za twórczość, a za to, że poświęcił swoje życie działalności terrorystycznej".
- Tak po rosyjsku, po chrześcijańsku: miłosierdzie jest wyżej od sprawiedliwości, błagam pana - kontynuował Sokurow. Prezydent Rosji pozostał jednak przy swoim zdaniu. - Nic w tej sprawie nie zrobimy bez decyzji sądu - powiedział.
- Oczywiście, że wszystkie decyzje podejmuje wyłącznie Władimir Władimirowicz Putin. Inni tylko wypełniają jego rozkazy. Mam nadzieję, że Władimir Władimirowicz Putin zapyta Władimira Władimirowicza Putina, czy może wymienić ukraińskich więźniów politycznych na swoich obywateli, bo na razie rozmawiamy sami ze sobą - oceniła Ludmiła Denisowa, ukraińska rzecznik praw człowieka.
Sencow głodował w imieniu ponad siedemdziesięciu ukraińskich więźniów politycznych odsiadujących kary więzienia w Rosji. W więzieniach ukraińskich siedzą Rosjanie, ale o ich wymianie nie ma mowy. Na prośby o ułaskawienie Sencowa Putin również pozostaje głuchy.
- Siła nie w tym, żeby go tam więzić. Siła w tym, żeby go uwolnić - powiedział rosyjski reżyser Wyrypajew.
145 dni Ołeha
Sencow ma dwoje dzieci, którymi zajmuje się jego matka. Mieszkają w małej wsi na Krymie. Ukraiński reżyser nie chce widzieć rodziny. Boi się, jak zareagują dzieci i jak zareaguje on sam. Nie wstaje. Posłuszeństwa odmawiają serce, nogi, nerki i wątroba. Wyjście z głodówki może być dla jego życia równie niebezpieczne, co sama głodówka.
- Bardzo schudł, ma wielkie zmarszczki. Jest bardzo zmęczony. Kiedy się odzywa, przymyka oczy, bo ciężko mu dłużej mówić - relacjonowała Zoja Swietowa. Ostatnie nagranie z kolonii karnej, na którym widać Ołeha, pochodzi z początku lipca.
- Wcześniej, kiedy jechałem do niego na widzenie, mówił, że chce zwyciężyć, coś wywalczyć. Teraz już zrezygnował. Poprosił o kartkę papieru i napisał testament - powiedział Dmitrij Dinze. - Nie wiem już do jakich drzwi na tym świecie zapukać, żeby mu pomóc. Ołeh napisał do mnie ostatnio, żeby nie pisać mu, że wolność jest blisko. Stracił już nadzieję - dodała Natalia Kaplan.
Autor: asty//now / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24