Rosjanie ostrzelali pozycje Ukraińców pod Mariupolem na południowym wschodzie Ukrainy. Świadkiem ataku był specjalny wysłannik TVN24 do tego miasta - Wojciech Bojanowski.
Reporter TVN24 rozmawiał w nocy nie tylko z ukraińskimi żołnierzami, ale też z mieszkańcami Mariupola, którzy w obawie o własne życie szukali schronienia w piwnicach bloków.
Jak mówili Wojciechowi Bojanowskiemu, są przygotowani, aby spędzić noc w piwnicy, mają ze sobą m.in. jedzenie. - Wszystko będzie dobrze - mówiła matka, z dwójką małych dzieci.
W sobotę późnym wieczorem na wschód od Mariupol, portowego miasta na wschodzie Ukrainy głośne wybuchy. Mimo obowiązującego rozejmu, pod ostrzałem znalazł się ukraiński batalion Azow na przedmieściach Mariupola.
Jak mówili reporterowi TVN24 ukraińscy żołnierze, z którymi rozmawiał w Mariupolu, Rosjanie zaczęli ostrzeliwać miasto rakietami Grad.
- Ci ukraińscy żołnierze nie bronią już swoich pozycji, raczej myślą o tym, aby bronić siebie i przeżyć - relacjonował Wojciech Bojanowski
Na razie nie ma żadnych informacji o ofiarach.
To, co dzieje się w Mariupolu od sobotniego wieczora, to prawdopodobnie najpoważniejsze naruszenie obowiązującego od 24 godzin zawieszenia broni na wschodzie Ukrainy.