"Ci, którzy nie są w stanie wyjść o własnych siłach, są niesieni na noszach". Relacja Polaka

[object Object]
Relacja z ParyżaKontakt 24
wideo 2/24

- Zrobił się chaos, ludzie uciekali i przewracali wszystko. Było wielkie zamieszanie - mówi Polak mieszkający tuż obok klubu Bataclan w Paryżu. Według źródeł policyjnych w sali zabitych zostało około stu osób.

Mieczysław Włodarczyk mieszka trzy domy od klubu Bataclan, do którego wdarli się terroryści i otworzyli ogień, oraz wzięli zakładników. Policja szybko odpowiedziała i przeprowadziła szturm w trakcie którego zabito trzech napastników. Polak relacjonuje, że chaos rozpoczął się tuż przed godziną 22 w piątek. Ze swojego mieszkania usłyszał strzały i wybuchy. - Zrobił się chaos, ludzie uciekali i przewracali wszystko. Było wielkie zamieszanie - mówi Włodarczyk. Okolicę klubu miała szybko otoczyć policja, której z czasem pojawiło się bardzo dużo. - Kompletnie zablokowano okolicę - relacjonuje Polak. Policjanci mieli też rozbiec się po okolicznych parkach i placach, przeszukując je z latarkami. Po północy rozpoczął się szturm policji na klub. Włodarczyk słyszał kolejne strzały i wybuchy, po których zapanował względny spokój i z wnętrza zaczęto wyprowadzać ludzi. - Wychodzą z rękoma podniesionymi do góry. Ci, którzy nie są w stanie wyjść o własnych siłach są niesieni na noszach, albo na metalowych barierkach - opisuje Włodarczyk. Według najnowszych informacji podanych przez francuską policję w klubie Bataclan zginęło około 90 osób.

Relacja z wydarzeń w Paryżu minuta po minucie

Autor: mk / Źródło: tvn24.pl

Raporty: