Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan powiedział w niedzielę, że wokół umowy z USA w sprawie tak zwanej bezpiecznej strefy w północno-wschodniej Syrii stale dochodzi do nieporozumień. Zasugerował, że USA chcą strefy bezpieczeństwa dla terrorystów.
- Negocjujemy z USA w celu utworzenia bezpiecznej strefy, ale na każdym kroku widzimy, że to, czego my chcemy, i o czym myślą oni, to różne rzeczy - oświadczył Erdogan w przemówieniu transmitowanym przez telewizję. - Zdaje się, że nasz sojusznik stara się o bezpieczną strefę dla organizacji terrorystycznej, a nie dla nas. Odrzucamy taką logikę - dodał turecki prezydent.
Wcześniej w niedzielę rozpoczęły się wspólne patrole tureckich i amerykańskich wojsk w północno-wschodniej Syrii, przy granicy z Turcją. To właśnie tam, w regionie kontrolowanym głównie przez kurdyjską milicję Ludowe Jednostki Samoobrony (YPG), ma powstać planowana bezpieczna strefa buforowa. Wokół YPG między Turcją a USA toczy się spór. Ankara uważa je za organizację terrorystyczną będącą przedłużeniem zdelegalizowanej w Turcji separatystycznej Partii Pracujących Kurdystanu (PKK). Z kolei dla Waszyngtonu kurdyjskie milicje są głównym sprzymierzeńcem w walce z Państwem Islamskim (IS) w Syrii. Zgodnie z zawartą 7 sierpnia umową w Turcji ma być utworzone wspólne centrum operacyjne koordynujące działania w tej bezpiecznej strefie i zarządzające nią. Obszar ten zgodnie z porozumieniem powinien być "korytarzem humanitarnym", by Syryjczycy wysiedleni z powodu trwającej od 2011 roku wojny mogli powrócić do kraju.
Autor: pqv\mtom / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: EPA/TURKISH DEFENSE MINISTRY/PAP