Aleksander Łukaszenka zapowiedział zamykanie organizacji pozarządowych finansowanych z zagranicy. "Ostatni dyktator Europy" kazał też George'owi W. Bushowi "rozwiązywać własne problemy", a nie wtrącać się w wewnętrzne sprawy Białorusi.
Swoją wojowniczą mowę białoruski prezydent wygłosił w zakładach metalurgicznych w Żłobinie. - Amerykański prezydent powinien rozwiązać własne problemy - Irak i inne gorące miejsca, które stworzył - i poświęcać mniej uwagi krajom, w których próbuje wspierać opozycję - wyłuszczał dziennikarzom i robotnikom Łukaszenka.
Gromiąc amerykańską administrację prezydent miał na myśli pomoc finansową, której udziela ona niechętnym reżimowi politykom. W styczniu Bush podpisał tzw. akt przywrócenia demokracji na Białorusi. Zakłada on przyznanie w 2007 i 2008 roku po 27 milionów dolarów dla organizacji wspierających rozwój społeczeństwa obywatelskiego na Białorusi. Na liście potencjalnych odbiorców amerykańskich grantów znalazły się NGOsy, organizacje młodzieżowe, niezależne związki zawodowe, przedsiębiorcy, obrońcy praw człowieka, ale także demokratyczne partie polityczne.
Przedstawiciel jednej z nich, przywódca Białoruskiego Frontu Narodowego (BNF) Wincuk Wiaczorka, już zapowiedział, że za fundusze Waszyngtonu opozycja utworzy niezależne media. - Wspieranie przez zagranicę organizacji pozarządowych to inwestycja w kraj, a wszystkie inwestycje muszą być legalne i przejrzyste - odpowiada Łukaszenka, który bezpośrednio nie zakaże finansowania NGOsów. "Legalne" w rozumieniu Mińska oznacza jednak, że pieniądze nie będą mogły być przeznaczone na działalność polityczną. Czyli de facto nie będą mogły być przeznaczone na cel, na którym opozycji i Amerykanom zależy.
Były kandydat na prezydenta Białorusi Alaksandr Milinkiewicz ocenił, że deklaracja prezydenta zapowiada, iż "zacznie się likwidacja organizacji pozarządowych". - Wszystkie fundacje, jakie niegdyś zapewniały finansowanie organizacji społecznych, zostały wypchnięte z Białorusi. Zrobiono wszystko, żeby miejscowy biznes nie wspierał rozwoju organizacji społecznych z obawy przed karą - przypomniał Milinkiewicz.
Opozycjonista zaznaczył, że w białoruskim trzecim sektorze co najmniej dwie trzecie organizacji nie ma legalnego statusu: - Zagnali je do podziemia. One chciałyby być legalne, ale nie mają takiej szansy. Po raz kolejny będą więc zaganiać aktywnych ludzi do podziemia.
Przewodnicząca Białoruskiego Komitetu Helsińskiego Taciana Proćka przypomniała, że otrzymywanie pieniędzy z zagranicy oznacza na Białorusi naruszenie dekretu prezydenta. W jej ocenie Łukaszenka jest więc sam winien, że powstał system finansowania organizacji z zagranicy, omijający państwową kontrolę.
Źródło: RIA Novosti, PAP, Interfax
Źródło zdjęcia głównego: TVN24.pl