Rok po rozpoczęciu powstania przeciwko reżimowi Baszara el-Asada agencji AP udało się dotrzeć z kamerą do powstańców z Wolnej Armii Syryjskiej (FSA). - Obiecaliśmy Bogu i obiecaliśmy sobie, że dołączyliśmy do FSA żeby kontynuować walkę. Będziemy żyć z godnością albo umrzemy - powiedział jeden z nich, Mustafa.
Agencji AP udało się dotrzeć do obozu Wolnej Armii Syryjskiej w prowincji Idlib. Powstańcy opowiedzieli im o swojej determinacji, by uzyskać prawa, których reżim Asada odmawiał im przez dekady. Zapewnili, że ich celem jest zapewnienie wolności przyszłym pokoleniom Syryjczyków.
- Wyszliśmy [na ulice - red.] by walczyć o prawa, których odmawiano nam przez ostatnich 40 lat. W Syrii mieszka się jak w więzieniu - powiedział Mustafa, który zdezerterował z armii po tym, gdy siły reżimu przeprowadziły atak na jego miasto.
Mówił, że ludzie byli latami więzieni za to, że ośmielili się krytykować reżim. - Czyż nie jest to naszym prawem, jako Syryjczyków, by żyć w wolności i pozwolić naszym dzieciom uczyć się w wolności? - pyta.
"Zabijali niewinnych ludzi"
Przyjaciel i towarzysz Mustafy, Feras, służył w policji w Damaszku, zanim zdecydował się przyłączyć do FSA. - Widziałem rzeczy, które były nie do zaakceptowania w oczach Boga i ludzi. Oni zabijali niewinnych ludzi za to, że wzięli udział w pokojowej demonstracji - powiedział Feras.
Około 150 osób mieszka w prowizorycznym obozie przy granicy w Turcją. Każdego dnia wychodzą na piesze patrole i sprawdzają, czy ludzie Asada nie zmienili swoich pozycji i czy nie zbliżają się do ich kryjówki.
"Będziemy żyli z godnością albo umrzemy"
Wolna Armia Syryjska jest najgroźniejszą siłą dla reżimu Asada. Jej wadą jest to, że oddziały są zdecentralizowane, oderwane od siebie. Choć uzbrojeni są głównie z lekką broń ręczną, nie tracą nadziei i są bardzo zdeterminowani.
- Obiecaliśmy Bogu i obiecaliśmy sobie, że dołączyliśmy do FSA żeby kontynuować walkę. Będziemy żyli z godnością albo umrzemy - podkreśla Mustafa.
Źródło: APTN