Seria pomyłek albo akcja wywiadu. Rakieta US Army wysłana na Kubę

Amerykańska rakieta Hellfire przez pomyłkę trafiła na Kubę
Amerykańska rakieta Hellfire przez pomyłkę trafiła na Kubę
Lockheed Martin
Rakieta może być źródłem cennych informacjiLockheed Martin

Rakieta przeciwpancerna Hellfire należąca do amerykańskiego wojska w wyniku serii dziwnych zbiegów okoliczności została wysłana do Hawany - ustalił dziennik "Wall Street Journal". Amerykanie mają od ponad roku starać się ją odzyskać, ale jak na razie bez efektu. Jednocześnie pracują nad ustaleniem, czy całe zajście było akcją wywiadu, czy raczej pomyłką.

"Zgubiony" przez amerykańskie wojsko pocisk był wersją treningową. Nie sprecyzowano, jaki konkretnie był to model, ale zazwyczaj egzemplarze przeznaczone do szkoleń nie mają głowicy i silnika. W zależności od wersji mogą mieć jednak pozostawiony układ naprowadzania i elektronikę.

Tańsza opcja okazała się kosztowna

Na razie udało się ustalić, jaką dokładnie drogą rakieta trafiła do nieprzyjaznego kraju objętego sankcjami. Pocisk został na początku 2014 roku wysłany z Florydy do Hiszpanii, gdzie został użyty podczas ćwiczeń NATO. Rakietę załadowano do specjalnego kontenera transportowego, na którym wyraźnie zaznaczono, że zawiera sprzęt wojskowy podlegający specjalnym zasadom bezpieczeństwa. Po ćwiczeniach Hellfire wrócił do bazy US Navy Rota w Hiszpanii, gdzie został przekazany cywilnej firmie spedycyjnej, mającej dostarczyć go z powrotem na Florydę. Wybrano taką formę transportu, bo rakieta ćwiczebna nie podlega takim obostrzeniom jak bojowa, a spedycja cywilna jest tańsza.

Zmiana celu podróży

W tym wypadku oszczędność zemściła się jednak na wojsku. Z bazy Rota pocisk przejechał do Madrytu, gdzie został załadowany do samolotu zmierzającego do Frankfurtu w Niemczech, który służy jako duże centrum spedycyjne. Tam miał trafić na pokład kolejnego samolotu i polecieć do Orlando na Florydzie. Coś poszło jednak nie tak. W wyniku niewyjaśnionego zamieszania i serii błędów, pojemnik z rakietą został załadowany do ciężarówkę należącą do Air France, która zawiozła go do Paryża. Tam trafił na pokład samolotu zmierzającego do Hawany. Kubańscy urzędnicy szybko zauważyli, że noszący wyraźne oznaczenia wojska USA pojemnik raczej jest nie na swoim miejscu i skonfiskowali go. Co działo się dalej z rakietą, nie jest jasne. Najpewniej "zaopiekował się" nią wywiad techniczny, dla którego taki prezent to nie lada gratka. Hellfire, nawet jeśli ten konkretny pocisk ćwiczebny reprezentował jakiś starszy model, to kopalnia nowoczesnych amerykańskich technologii. Zwłaszcza układ śledzenia celu i naprowadzania.

Źródło cennych informacji

Jak twierdzi "WSJ", Amerykanie zorientowali się, że rakieta gdzieś zaginęła, dopiero kilka miesięcy później, w połowie 2014 roku. Od tego czasu trwa śledztwo i starania o odzyskanie pocisku. Głównym pytaniem jest to, czy cała sytuacja była wynikiem serii błędów i niedopatrzeń cywilnych firm spedycyjnych, czy raczej wynikiem sprytnej operacji wywiadowczej. Jest wiele państw zaprzyjaźnionych z Kubą, które chętnie przyjrzałyby się detalom nowoczesnego amerykańskiego uzbrojenia. Kubański przemysł zbrojeniowy jest za słaby, aby na przykład skopiować pocisk Hellfire. Jednak już zaprzyjaźniona Korea Północna mogłaby próbować wykorzystać zawarte w nim rozwiązania.

Autor: mk\mtom / Źródło: Wall Street Journal, tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia (CC BY SA 3.0) | Hunini