Polski rząd musi podjąć teraz zdecydowane działania względem radykalnie prawicowych środowisk - powiedział Radosław Sikorski na antenie CNN. Były minister spraw zagranicznych w sobotę komentował między innymi obecność radykalnych haseł i ugrupowań na warszawskim marszu w Święto Niepodległości. Mówił też o Korei Północnej.
Były polski minister obrony oraz spraw zagranicznych Radosław Sikorski proszony był na antenie CNN o komentarz do przebiegu marszu narodowców, jaki odbył się 11 listopada w Święto Niepodległości w Warszawie.
Fala na całym Zachodzie
- Myślę, że mamy na całym Zachodzie falę populizmu, etnonacjonalizmu - stwierdził Sikorski. Podał przy tym przykład referendum z 2016 roku, w którym mieszkańcy Wielkiej Brytanii opowiedzieli się za wystąpieniem z Unii Europejskiej.
- W rezultacie globalizacji mamy rozpacz wśród pewnych większości i strach przed staniem się mniejszością. To przyjmuje różne formy - ocenił.
- Należy pamiętać, że w Polsce najbardziej kontrowersyjna mniejszość i tak była częścią innej mniejszości w ramach tego marszu, który oczywiście nie powinien był wyglądać tak, jak wyglądał - mówił.
Radosław Sikorski zaznaczył zarazem, że polski prezydent potępił radykałów, którzy pojawili się na warszawskim marszu. - Są pomysły, by zdelegalizować niektóre z organizacji stojące za tym (marszem - red.). Myślę, że polski rząd naprawdę musi podjąć teraz zdecydowane działania, bo w przeszłości był zbyt pobłażliwy - dodał.
"Nieumiejętna" polityka wobec Pjongjangu
Były szef polskiej dyplomacji odniósł się także do listopadowej podróży prezydenta USA Donalda Trumpa do pięciu państw Azji Wschodniej i prowadzonej przez niego polityki względem tego regionu.
- Myślę, że fakt, iż Stany Zjednoczone stabilizują relację z Chinami, jest czymś dobrym. Od tego zależy stabilność świata - powiedział. Radosław Sikorski stwierdził jednak, że jego zdaniem Donald Trump nieumiejętnie obchodzi się z problemem północnokoreańskim.
- Jeśli eskaluje się (napięcie - red.) z państwem "zbójeckim", powinno się pozwolić swoim podwładnym na używanie mocnych słów, by druga strona zrozumiała, że jeżeli przywódca powie (później - red.) "rób to albo tamto", jest to naprawdę poważne - tłumaczył Sikorski.
Jego zdaniem w obecnej sytuacji, gdy prezydent USA osobiście grozi reżimowi w Korei Północnej, "druga strona może nie zrozumieć, kiedy kryzys stał się naprawdę poważny".
Sikorski zwrócił uwagę na zaangażowanie Polski w problem koreański.
- Polska jest jednym z członków Komisji Nadzorczej Państw Neutralnych do spraw przestrzegania zawieszenia broni pomiędzy Koreami. Bo nie ma tam przecież traktatu pokojowego - przypomniał. - Mieliśmy tam kiedyś również kontyngent pokojowy - dodał.
- Pamiętajmy, że Korea Północna to stalinowska dyktatura z obozami koncentracyjnymi i gułagami. To najbardziej chore społeczeństwo, jakie kiedykolwiek odwiedziłem - przyznał w CNN.
Sikorski odwiedził Koreę Północną w lipcu 2000 roku jako podsekretarz stanu w MSZ.
Autor: mm,pk/adso / Źródło: CNN, tvn24.pl