- Panie ministrze, pytanie o sprawy bieżące... - tak zagadnął dziennikarz szefa MSZ Radosława Sikorskiego dziś, w Bydgoszczy. Co usłyszał? "Bieżące? A, to dziękuję". Dopytywany o sytuację na Białorusi minister oddalił się, rzucając jedynie "Szczęść Boże!".
Szef polskiej dyplomacji, Radosław Sikorski składał w poniedziałek w Bydgoszczy kwiaty pod tablicą upamiętniającą rocznicę pobicia przez milicję działaczy miejscowej "Solidarności".
Kwiaty tak, komentarze nie
Pod tzw. "zębem Rulewskiego" (jeden z trzech pobitych 19 marca 1981 r. działaczy "S" w czasie sesji Wojewódzkiej Rady Narodowej, dziś - senator PO), po bardzo krótkiej ceremonii, minister usłyszał dwa pytania od dziennikarza.
Nie chciał odpowiedzieć już na pierwsze, choć nie znał nawet jego treści, a ostatnim wydarzeniom na Białorusi i sytuacji polskiej ambasady w Mińsku poświęcił jeszcze mniej uwagi, rzucając jedynie na odchodnym "Szczęść Boże!"
Coraz gorzej u sąsiadów
Taka reakcja ministra może dziwić. Polski MSZ nie informuje o postępach w rozmowach, które pozwoliłyby na powrót polskiego ambasadora do Mińska. Pod koniec lutego Unia objęła sankcjami za łamanie praw człowieka 21 kolejnych białoruskich sędziów i policjantów. W odpowiedzi na to Białoruś wezwała ambasadorów UE i Polski do wyjazdu z Mińska.
Po tym wydarzeniu, a także po straceniu dwóch mężczyzn oskarżonych o zamachy w mińskim metrze, sytuacja - również na europejskiej niwie - jest dość napięta, bo w czwartek w Parlamencie Europejskim doszło do kłótni posłów, którzy nie zdecydowali się na uchwalenie rezolucji potępiąjącej prezydenta Białorusi Aleksandra Łukaszenkę.
Źródło: TVN24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24