Prezydent Rosji Władimir Putin powiedział „Corriere della Sera", że nie jest winą jego kraju to, że relacje Moskwy z krajami UE pogorszyły się. - Tylko ktoś chory na umyśle albo kto śni może wyobrażać sobie, że Rosja mogłaby pewnego dnia zaatakować NATO - dodał.
- To nie jest wina Federacji Rosyjskiej, jeśli stosunki z państwami Unii Europejskiej pogorszyły się. Decyzja została narzucona przez naszych partnerów. To nie my narzuciliśmy pewne ograniczenia w handlu i w działalności gospodarczej. Uczyniono to wobec nas, a my zostaliśmy zmuszeni podjąć środki w odpowiedzi - oświadczył Putin w wywiadzie dla włoskiego dziennika, opublikowanym w sobotę.
- Zawsze proponowaliśmy bardzo poważne relacje. Ale dzisiaj mam wrażenie, jakby Europa starała się zbudować z nami stosunki wyłącznie na bazie materialnej i jedynie na swoją korzyść - podkreślił.
W tym kontekście wymienił kwestie energii, a także ceł.
- Dlaczego, kiedy integrują się państwa europejskie, uważa się to za normalne, ale jeśli my na terenie postsowieckim robimy to samo, stara się to zinterpretować jako pragnienie Rosji, by odbudować rodzaj imperium?- pytał Władimir Putin.
Rosyjska wizja konfliktu
Na uwagę dziennika, że to postępowanie Rosji jest przyczyną kryzysu w relacjach z Zachodem, Putin odpowiedział pytaniem: "Jakie są przyczyny kryzysu na Ukrainie?". I sam na nie odpowiedział: - Powód nie jest proporcjonalny do dzisiejszej tragedii z wielką liczbą ofiar na południowym wschodzie.
Przywołał umowę stowarzyszeniową między Ukrainą a UE i podkreślił, że poprzedni prezydent - Wiktor Janukowycz - mówił, że trzeba przemyśleć kwestię jego podpisania i być może przeanalizować go z Moskwą, głównym partnerem handlowym. - Ale potem doszło do zamachu stanu, akcji absolutnie niekonstytucyjnej. Nowe władze zadeklarowały, że chcą podpisać umowę - powiedział.
"Sytuacja wymknęła się spod kontroli"
Putin zapewnił, że Rosja nie była przeciwko podpisaniu umowy z Unią, ale chciała uczestniczyć w podjęciu ostatecznych decyzji. Podkreślił, iż słyszy, że to, co wydarzyło się potem, świadczy o tym, że „sytuacja wymknęła się spod kontroli”.
- Powód tego kryzysu jest całkowicie sztuczny - zauważył Putin. Dodał, że wszystko, co wydarzyło się później, nie było intencją Rosji. - My po prostu zostaliśmy zmuszeni zareagować na to, co się dzieje - zapewniał.
Według Putina Rosja podejmuje starania, by rozwiązać kryzys ukraiński. Porozumienie z Mińska uznał za jedyną drogę.
- Z naszej strony robimy i będziemy dalej robić wszystko, co od nas zależy, by wpłynąć na władze republik, które same się proklamowały: Doniecka i Ługańska. Ale nie wszystko zależy od nas - zastrzegł.
Putin: Kijów nie chce rozmawiać
Prezydent Rosji wyraził opinię, że państwa Europy oraz USA muszą wywrzeć właściwy wpływ na władze w Kijowie, by „uczyniły wszystko to, co uzgodniono w Mińsku”.
- Kluczowym punktem rozwiązania politycznego jest to, że należało na pewno w pierwszej fazie przerwać działania militarne, wycofać ciężkie zbrojenie. Generalnie to uczyniono - uważa Putin.
Teraz, jego zdaniem, trzeba zacząć realizować porozumienia mińskie, w tym reformę konstytucyjną, gwarantując prawa autonomiczne nieuznanym republikom, a także przeprowadzić wybory w Doniecku i Ługańsku.
- Problem polega na tym, że władze z Kijowa nie chcą nawet usiąść do stołu negocjacyjnego z nimi. A na to nie mamy wpływu, tylko nasi partnerzy europejscy i amerykańscy go mają - stwierdził Putin.
Rosyjski atak?
Prezydent Rosji udzielił wywiadu włoskiej gazecie kilka dni po tym, jak na wschodzie wybuchły najpoważniejsze walki od zawarciat w lutym porozumienia w Mińsku. Prezydent Ukrainy Petro Poroszenko stwierdził, że atak na Marjinkę mógł być dokonaną przez Rosjan próbą "zalegalizowania" obecności ich armii na Ukrainie.
- Podjęta przez (prorosyjskich - red.) bojowników próba eskalacji konfliktu w sposób, który nie wywołuje już żadnego zdziwienia, zbiegła się w czasie z groźbami wydania zgody na wykorzystanie rosyjskich wojsk na Ukrainie, czyli zalegalizowania ze wsteczną datą tego, co odbywa się na Ukrainie już od roku - zaznaczył Poroszenko.
Ukraiński prezydent odniósł się w ten sposób do środowego oświadczenia przewodniczącej Rady Federacji (izby wyższej parlamentu Rosji - red.) Walentiny Matwijenko, która nie wykluczyła nadzwyczajnego posiedzenia tego ciała. Poprzednio na nadzwyczajnym posiedzeniu Rada Federacji zebrała się 1 marca 2014 roku. Zezwoliła wtedy prezydentowi Władimirowi Putinowi na wysłanie wojsk na Ukrainę.
Autor: dln//plw / Źródło: Reuters
Źródło zdjęcia głównego: kremlin.ru