Co najmniej jedna osoba zginęła, 34 są poważniej ranne, a 70 lekko, po tym jak Boeing 737-700 kolumbijskich linii Aires rozbił się podczas lądowania na karaibskiej wyspie San Andres. W samolot tuż przed przyziemnieniem miał uderzyć piorun.
Samolot leciał z stolicy Kolumbii, Bogoty, skąd wystartował około północy czasu lokalnego (około 7 czasu polskiego). Do wypadku doszło dwie godziny później.
Szczęście w nieszczęściu
Na pokładzie było 121 pasażerów i sześć osób załogi. Nie są jeszcze znane szczegóły ani okoliczności wypadku, ale według lokalnego dowódcy lotnictwa wojskowego, samolot rozpadł się na trzy kawałki przy lądowaniu.
- Pierwszy pilot powiedział, że w samolot uderzył piorun. Badamy szczątki maszyny, by ustalić, jakich doznała uszkodzeń i co spowodowało wypadek - oświadczył zastępca dyrektora kolumbijskiego państwowego zarządu lotnictwa Donald Tascon.
Pułkownik kolumbijskiego lotnictwa wojskowego Gustavo Barrero poinformował, że samolot lądował w gwałtownej burzy z piorunami.
Linie lotnicze Aires miały do dzisiaj na swoim wyposażeniu łącznie 10 Boeingów 737-700. Pierwszy samolot tego typu został zakupiony w 2008 roku.
Źródło: flightglobal.com