Funkcjonariusz tajlandzkiej policji pokazał jak niewiele prawdy jest w powiedzeniu "saper myli się tylko raz". Jego akcję rozbrajania samochodu-pułapki przerwała niespodziewana eksplozja ładunku. Powalony na ziemię saper po chwili wstał, otrzepał się i poszedł.
Życie funkcjonariuszowi oddziału saperów oczywiście uratował specjalny kombinezon ochronny. Gdyby nie on, zapewne nie udałoby mu się wyjść z wybuchu bez większych obrażeń.
Do wypadku doszło podczas rozbrajania samochodu-pułapki na południu kraju. Saper próbował dostać się do niego przez drzwi pasażera - wtedy doszło do eksplozji, która odrzuciła mężczyznę do tyłu i powaliła na ziemię. Ten moment dokładnie zarejestrowały dwie kamery zamontowane na sąsiednim budynku. Na nagraniu widać też, jak policjant wstaje i daje znak swoim kolegom, że nic się nie stało, po czym niemal jakby nic się nie stało rusza w ich kierunku.
Zamach muzułmanów?
W trakcie przeszukania wraku znaleziono w nim trzy bomby domowej roboty.
O ich podłożenie podejrzewa się muzułmańskich bojowników. Od 2004 roku trwa powstanie mniejszości islamskiej, która skarży się, że jest gorzej traktowana przez rząd w Bangkoku i rządzącą krajem buddyjską większość. Od tego czasu w trzech prowincjach na południu Tajlandii zginęło ponad 4,3 tys. ludzi.
Źródło: Reuters