Stany Zjednoczone poszukują trzech Katarczyków podejrzewanych o udział w zamachach z 11 września - informuje "Daily Telegraph" powołując się na kolejne depesze dyplomatyczne ujawnione przez Wikileaks. Wątek tych trzech zamachowców był dotychczas ignorowany przez amerykańskie służby. Śledztwo w ich sprawie rozpoczęło się dopiero teraz.
Jak pisze w środę "Daily Telegraph", tajne dokumenty ujawniły, że trzej Katarczycy prowadzili "rozpoznanie celów" i zapewniali wsparcie dla głównej grupy zamachowców. Terroryści przylecieli z Londynu do Nowego Jorku trzy tygodnie przed atakami 11 września. Byli w World Trade Center, obserwowali też Biały Dom, siedzibę CIA i Pentagon.
Dziesięć dni później polecieli do Los Angeles, gdzie zatrzymali się w hotelu niedaleko lotniska. Rachunek zapłacił zatrzymany przez CIA terrorysta. Także on kupił bilety lotnicze dla Katarczyków.
Według zeznań personelu hotelowego, mężczyźni w swoich bagażach mieli mundury pilotów, a także komputerowe wydruki z nazwiskami pilotów, numerami lotów i danych paczek zaadresowanych do Syrii, Afganistanu, Jordanii i Izraela.
10 września zamachowcy mieli lecieć do Waszyngtonu, ale nie znaleźli się na pokładzie samolotu. Była to ta sama maszyna, która została porwana dzień później została porwana przez terrorystów i uderzyła w Pentagon. Katarczycy wrócili do Londynu, a później do Kataru. Ich obecne miejsce pobytu jest nieznane.
FBI nie komentuje sprawy
Służby USA poszukują jeszcze czwartej osoby, która miała wspierać komórkę terrorystów w Stanach.
Według oficjalnych danych ze śledztwa w sprawie zamachów na World Trade Center, były podejrzenia co do tego, że zamachowcy mieli wsparcie w Los Angeles. Śledczy nie ujawnili jednak żadnych szczegółów związanych z tym wątkiem. Depesza, wysłana w lutym 2010 roku z amerykańskiej ambasady w stolicy Kataru, zawierała dokładne informacje o ruchach trzech spiskowców.
Nie wiadomo, czy FBI podejrzewa mężczyzn jedynie o pomoc w organizacji zamachów, czy też o to, że planowali inny atak na Zachodnim Wybrzeżu. FBI nie chciała komentować sprawy.
Źródło: telegraph.co.uk
Źródło zdjęcia głównego: TVN24