Rosyjskie dzienniki są pod wrażeniem powyborczych protestów, które wstrząsnęły apatyczną dotychczas Moskwą. "Wiedomosti" informują nawet o "przebudzeniu nowej generacji".
Siły specjalne rosyjskiej policji OMON zatrzymały ponad 250 opozycjonistów, którzy we wtorek wieczorem przyszli na Plac Triumfalny w Moskwie, aby zaprotestować przeciwko sfałszowaniu przez władze wyników niedzielnych wyborów do Dumy Państwowej, które wygrała Jedna Rosja. W Petersburgu tego samego dnia zatrzymano ok. 200 protestujących.
"Jawne oszustwa na masową skalę, niechęć władz do poważnego rozpatrzenia skarg i brutalne rozpędzenie tych, którzy przeciwko temu wszystkiemu wystąpili - te wydarzenia, jak się zdaje, obudziły nową generację, dotychczas apolityczną" - odnotowuje dziennik "Wiedomosti". Dziennik porównuje ostatnie wydarzenia do manifestacji studenckich, do których dochodzi wszędzie na świecie, tylko nie w Rosji, gdzie - jak pisze - "uważano je dotąd za zagraniczną osobliwość, coś zabawnego, lecz odległego".
"System pożera sam siebie i kolejnych wyborów nie przeżyje"
Zapał protestujących 'zniknie w ciągu tygodnia, gdy trzeba będzie pomyśleć o kupieniu kawioru na Nowy Rok' "Trud"
Dla opozycyjnej gazety "Nowaja Gazieta" "zasadniczym podsumowaniem wyborów jest bezprecedensowe przebudzenie świadomości obywatelskiej". "System pożera sam siebie i kolejnych wyborów nie przeżyje" - napisała analityczka gazety Julia Łatynina.
Dziennik "Kommiersant" szczegółowo opisuje zaś, w jaki sposób przedstawiciele opozycji, którzy chcieli zaprotestować przeciwko sfałszowanym ich zdaniem wynikom wyborów, byli zmuszeni do odwrotu. "Zgromadzenie na Placu Triumfalnym przekształciło się w masowe zatrzymania i pobicia" - pisze gazeta opatrując materiał tytułem będącym grą słów, a który w wolnym tłumaczeniu można oddać jako "Lokal wyborczy, gdzie biją".
Ale co dalej?
Tymczasem według popularnego dziennika "Trud" zapał protestujących, należących generalnie do klasy średniej, "zniknie w ciągu tygodnia, gdy trzeba będzie pomyśleć o kupieniu kawioru na Nowy Rok".
Źródło: PAP