"Działania na rzecz zapewnienia porządku i bezpieczeństwa". Ponad 400 zatrzymanych

Aktualizacja:
Źródło:
PAP

Podczas "nielegalnych" akcji protestacyjnych, które odbyły się w niedzielę na Białorusi, zatrzymano 442 osoby – poinformowało tamtejsze ministerstwo spraw wewnętrznych. 330 osób oczekuje w aresztach na procesy.

"W sumie za złamanie przepisów o masowych zgromadzeniach zatrzymano 442 osoby (z tego w Mińsku – 266)" – poinformowała na kanale MSW w komunikatorze Telegram rzeczniczka resortu Wolha Czemadanawa.

Według oficjalnych danych białoruskiego MSW ogółem w kraju w niedzielę odbyły się 24 akcje protestu, w których uczestniczyło ponad 20 tysięcy ludzi. "MSW podejmowało działania na rzecz zapewnienia porządku i bezpieczeństwa" – oświadczyła rzeczniczka.

Białorusini protestują przeciwko fałszerstwom wyborczym STR/PAP/EPA

Czemadanawa przekazała, że w Mińsku, w szczytowej fazie akcji zgromadziło się 18 tys. ludzi. Według szacunków mediów niezależnych, pomimo brutalnych zatrzymań i licznych blokad milicyjnych, w niedzielnej akcji protestacyjnej w stolicy białoruskiej mogło uczestniczyć od kilkudziesięciu tysięcy do ponad stu tysięcy osób.

Podzielona kolumna demonstrantów

W niedzielę w Mińsku do zatrzymań doszło już na początku protestu i pod jego koniec, gdy duża kolumna demonstrantów została podzielona na mniejsze przez funkcjonariuszy oddziałów specjalnych milicji OMON. Doszło do tego przy skrzyżowaniu ulic Niepodległości i Kozłowa. Wcześniej informowano o zatrzymaniu w tym miejscu ponad 150 osób.

Na nagraniach wideo udostępnionych przez świadków wydarzeń widać, jak funkcjonariusze przypierają do ściany budynku mniejsze grupy protestujących, a następnie wyciągają z nich pojedyncze osoby. Zatrzymania odbyły się też w innych miejscach stolicy białoruskiej, dokąd rozchodzili się uczestnicy demonstracji.

Wśród zatrzymanych poza stolicą dziennikarze Biełsatu

Do zatrzymań doszło też podczas masowej akcji w Brześciu. Tam milicja użyła gazu łzawiącego. Jak potwierdziło MSW, jeden z funkcjonariuszy oddał strzał ostrzegawczy w powietrze. Do protestów i zatrzymań doszło również w Grodnie, Homlu i Mohylewie. W tym ostatnim mieście zatrzymano między innymi dwójkę dziennikarzy telewizji Biełsat. Zostali później wypuszczeni, ale czeka ich sąd za pracę bez akredytacji.

Jeszcze jeden dziennikarz został zatrzymany w Mińsku - poinformowało Białoruskie Stowarzyszenie Dziennikarzy. Reporter trafił do aresztu.

Wolha Czemadanawa potwierdziła informację, że w Brześciu wobec demonstrantów użyto gazu łzawiącego i został oddany jeden ostrzegawczy strzał w powietrze, by - jak stwierdziła - "powstrzymać napór demonstrantów i zapobiec napaści na funkcjonariuszy".

Wojsko i ciężarówki na ulicach

Przed niedzielnym protestem w Mińsku, który władze uznały za "nielegalną akcję masową", na ulice miasta wyprowadzono milicję i wojsko, a także ciężarówki, sprzęt do rozpędzania demonstracji i transportery opancerzone.

Otoczone były niektóre budynki w centrum. Zablokowano m.in. Prospekt Niepodległości na odcinku prowadzącym do pałacu prezydenckiego, Prospekt Puszkina i inne ulice. Później milicyjne blokady pojawiały się w nowych miejscach.

Stacje metra w centrum zostały zamknięte, jak podano, "ze względu na bezpieczeństwo pasażerów".

Około godziny 14.30 czasu białoruskiego (13.30 w Polsce) w centrum miasta tradycyjnie już zaczęły się problemy z dostępem do internetu z telefonów komórkowych, które trwały przez ok. pięć godzin.

Autorka/Autor:mart, tas\mtom

Źródło: PAP

Tagi:
Raporty: