50 milionów dolarów budżetu, a w rolach głównych hollywoodzkie gwiazdy: Val Kilmer i Andy Garcia. Ale Polaków najbardziej interesować będzie inny aktor - Marshall Manesh, czyli Lech Kaczyński w filmie "5 dni sierpnia".
Amerykańska produkcja opowiadać będzie o wojnie gruzińsko-rosyjskiej z sierpnia 2008 roku. Tytułowe pięć dni to najgorętszy czas wojny.
- Ciekawe czy również z amerykańskiej perspektywy wygląda to dokładnie tak jak z naszej. Obawiam się, że może wyglądać to trochę inaczej. To znaczy, te akcenty mogą być rozłożone nie tak, jak my to sobie przyswoiliśmy i tak jak to sobie wyobrażamy - zastanawia się Janusz Wróblewski, krytyk filmowy z tygodnika "Polityka". Dowiemy się wkrótce. Premiera w marcu.
Mamy swoją historię?
Historia konfliktu gruzińsko-rosyjskiego okazała się na tyle uniwersalna, że zainteresowała reżysera słynnej "Szklanej pułapki". - Mamy szansę nakręcić prawdziwie antywojenny film i to jest nasz główny cel – deklarował Renny Harlan, reżyser "5 dni sierpnia".
Wojnę, która rozpoczęła się podczas igrzysk olimpijskich w Pekinie, obserwował cały świat. Podobnie było w przypadku katastrofy smoleńskiej, która przez wiele dni była czołowym tematem w mediach na całym świecie. Czy polska tragedia to też temat dla Hollywood?
- Bohaterowie tego filmu musieliby mówić po angielsku. Dla nas byłoby to dziwne, dla świata może nie. Myślę, że dla Hollywood byłby to temat. Dlatego, że wszelkiego rodzaju katastrofy i nieszczęścia mieszczą się w kręgu tematów filmowych – ocenia scenarzysta Cezary Harasimowicz.
- Jest to sprawa przede wszystkim ważna jednak dla nas. Taka tragedia, która dotyka jeden naród. Hollywood rzadko kiedy ekranizuje tego typu historie. Dowodem na to jest to, że przez pół wieku o Katyniu Amerykanie nawet się nie zająknęli – dodaje Wróblewski.
Rosjanie też kręcą
Tylko czy kręcenie filmu tak krótko po wydarzeniu nie jest nadużyciem? W przypadku katastrofy smoleńskiej nie ma wątpliwości – nie znamy jeszcze nawet przyczyn katastrofy. - U nas byłby to film po prostu publicystyczny albo polityczny nie daj Boże – mówi Harasimowicz.
Twórcy "5 dni sierpnia" jeszcze przed zakończeniem prac nad swoim filmem spotkali się z zarzutem opowiadania o sprawach zbyt świeżych i nie do końca ocenionych przez historię.
Własną wersję wydarzeń z sierpnia 2008 roku nakręcili Rosjanie. Zrobienia kolejnego filmu z rosyjskiej perspektywy odmówił słynny Emir Kusturica.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24