Prezydent Peru stara się pójść śladami swojego odpowiednika z pobliskiego Chile. Ollanta Humala też przybył na miejsce akcji ratunkowej w kopalni. Grupa górników uwięziona w zawalonym tunelu miała możliwość porozmawiać z prezydentem przez rurę, podobnie jak chilijscy górnicy zasypani w kopalni w 2010 roku.
Jak podały państwowe media, Humala przybył do nielegalnej kopalni Cabeza de Negro w południowym Peru, gdzie ma "przewodzić" akcji ratowania dziewięciu górników. - Udało nam się z nimi porozmawiać. Są w dość dobrych nastrojach - powiedział prezydent.
Górnicy zostali uwięzieni w zawalonym tunelu w ubiegły czwartek. Od wolności oddziela ich kilka metrów skał. Ratownicy zdołali przecisnąć przez zawał rurę, przy pomocy której górnicy otrzymują napoje energetyczne, tlen i mogą się komunikować. Nie wiadomo ile zajmie przekopanie się przez zawał. Ratownicy zabezpieczają tunel i prowadzą prace od kilku dni.
Porozmawiał z górnikami
Akcja przyciągnęła uwagę mediów, z czego skorzystał prezydent, który udał się do kopalni. Przed kamerami wymienił kilka zdań z uwięzionymi górnikami przez rurę w ścianie. Zażartował nawet, że po wyjściu na wolność będą musieli zalegalizować swoją działalność. Górnik z drugiej strony odpowiedział jedynie pozdrowieniem i podziękowaniami.
Akcja w nielegalnej kopalni złota przypomina tą w Chile, która w 2010 roku poruszyła cały świat. Wówczas 33 górników było uwięzionych kilkaset metrów pod ziemią przez 69 dni. Ostatecznie po skomplikowanej akcji ratunkowej wszystkich udało się uratować. Prezydent Chile aktywnie zaangażował się w akcję i osobiście przed kamerami witał wszystkich mężczyzn wyciąganych z zawalonej kopalni, co przyniosło mu dużą popularność.
Źródło: CNN