Najpierw Bruksela teraz Moskwa - Wiktor Janukowycz leci dziś w drugą oficjalną podróż zagraniczną. W stolicy Rosji ma się spotkać z prezydentem Dmitrijem Miedwiediewem i premierem Władimirem Putinem. Nowy prezydent Ukrainy jest przekonany, że jego wizyta będzie "nagłym zwrotem na lepsze" w relacjach ukraińsko-rosyjskich. Moskwa przywita Janukowycza chłodniej niż początkowo się spodziewano. Dlaczego?
Wszystko przez to, że Moskwa jest drugą stolicą zagraniczną, którą Janukowycz odwiedzi w charakterze prezydenta Ukrainy. Z pierwszą wizytą udał się do siedziby Unii Europejskiej w Brukseli, a Kremlowi nie spodobało się to zdaniem rosyjskiej prasy tak bardzo, że obniżył rangę wizyty Janukowycza z planowanej oficjalnej na roboczą.
Pisał o tym w środę dziennik "Wiedomosti" zauważając, że pierwotnie, uważany za prorosyjskiego Janukowycz, miał odwiedzić najpierw Moskwę, a dopiero potem Brukselę.
"Zwrot we wszystkich kierunkach"
Mimo to prezydent Ukrainy nie traci dobrego humoru. - Będzie to nagły zwrot w stronę zmiany relacji między naszymi państwami na lepsze. We wszystkich kierunkach. Przekonacie się o tym - oświadczył w opublikowanej w czwartek rozmowie z agencją Interfax-Ukraina.
Dokładny plan wizyty nie został do piątku opublikowany. Janukowycz - zgodnie z pierwotnym planem - spotka się jednak najprawdopodobniej i z prezydentem Miedwiediewem i premierem Putinem. Ukraińscy komentatorzy oceniają, że ich prezydent być może będzie chciał jakoś udobruchać Rosjan.
Padną "niebezpieczne deklaracje"?
Według Ołeksija Harania z Akademii Kijowsko-Mohylańskiej w Kijowie Janukowycz może pójść na ustępstwa w "ważnych dla Rosjan kwestiach". Politolog uważa, że wśród nich może być deklaracja, że Ukraina nie będzie członkiem bloków militarnych, czyli NATO, bądź zapewnienie, że Kijów przedłuży zawartą do 2017 r. umowę o stacjonowaniu na Krymie rosyjskiej Floty Czarnomorskiej.
Prezydent naszych sąsiadów chciałby w zamian za to obniżenia cen gazu kupowanego przez Ukrainę od Rosji. Podczas kampanii wyborczej mówił, że jest zwolennikiem powołania międzynarodowego konsorcjum zarządzającego ukraińskimi gazociągami, którymi rosyjski gaz płynie do Europy Zachodniej.
- Takie deklaracje są niepokojące, gdyż Ukraina nie może sobie pozwolić na utratę kontroli nad tymi gazociągami - zauważa Harań.
Źródło: PAP