Melania Trump mogła się dopuścić plagiatu, kradnąc przemówienie Michelle Obamy, dlatego że odbierała edukację w "Europie Wschodniej", a tam plagiatowanie często uznaje się za "pożyczanie", a nie "oszukiwanie" - twierdzi wykładowczyni Uniwersytetu w Chicago Monika Nalepa, której opinię opublikował "The Washington Post". Nalepa podaje przykład własnego egzaminu wstępnego na studia na Uniwersytecie Warszawskim na potwierdzenie swoich tez.
W poniedziałkowy wieczór na ogólnokrajowej konwencji Partii Republikańskiej, na której Donald Trump został zatwierdzony jako kandydat w wyborach prezydenckich, jego żona Melania Trump w krótkim przemówieniu użyła całego szeregu słów łudząco podobnych do tych z przemówienia Michelle Obamy z 2008 roku. Za oceanem została wręcz oskarżona o plagiat.
Winna edukacja w Europie Wschodniej?
W dzienniku "The Washington Post" w środę pojawiła się jednak opinia Moniki Nalepy, starszego wykładowcy Uniwersytetu w Chicago, która zdaje się w niej tłumaczyć działanie żony miliardera.
Nalepa zauważa już w tytule, że Europę Wschodnią cechuje oszukiwanie i ona sama - np. zdając egzamin wstępny na Uniwersytet Warszawski - wiedziała o tym, bo działania osób nadzorujących test wskazywały na brak zaufania do piszących.
Dostali oni trzy różne zestawy pytań, tak, by nie móc od siebie ściągać. Ci, którzy próbowali, zaznaczali złe odpowiedzi nie wiedząc, że sąsiad ma przed sobą inny arkusz. Zdaniem Nalepy taki system nauki obecny na uniwersytetach w Polsce, ale i szerzej - całej Europie Wschodniej - w prostej drodze prowadzi do sankcjonowania instytucji plagiatu.
Nalepa wydaje się twierdzić, że Melania Trump wychowana w takiej kulturze (w Słowenii, która była częścią Jugosławii przed 1991 rokiem), mogła więc uznać, że "pożycza" sobie słowa pierwszej damy Ameryki, a nie je "kradnie".
Była modelka "choć nie zdobyła tytułu magistra to wciąż większość edukacji (uniwersyteckiej) odebrała tuż po upadku komunizmu w Europie Wschodniej". "Postkomunistyczny system edukacji był wtedy miejscem, w którym granica między oryginalnym dziełem i plagiatem była trudna do odróżnienia, a kwestii intelektualnej własności nigdy nie podnoszono" - stwierdza komentatorka.
Autorka pisze, że badania nad kwestią plagiatu wskazują na jednoznaczne powiązanie go z modelem nauki "opartym na zapamiętywaniu, a nie krytycznym myśleniu". Nalepa podkreśla, że "w Europie Wschodniej, w której przez dekady dominowała ideologia marksistowska, podstawy leninizmu i gospodarki socjalistycznej, nie było miejsca na krytykę, bo ta budziła zawsze podejrzenia władz".
Ten system jest wciąż obecny w krajach postkomunistycznych i widać go było właśnie na Uniwersytecie Warszawskim - dodaje Nalepa. Choć autorka zaznacza, że "opuściła Europę Wschodnią ponad 15 lat temu, to jest sceptyczna w kwestii tego, czy cokolwiek się zmieniło (…), bo kultura wolno ulega zmianom".
"Jeżeli sama Trump dokonała plagiatu, możemy zacząć rozumieć źródła tego problemu, patrząc na postkomunistyczny (system) edukacji" w tej części kontynentu - stwierdza na koniec Nalepa.
Autor: adso//gak / Źródło: Washington Post