Pomnik smoleński na Węgrzech. Orban liczy na każde wsparcie


Ostatni sondaż pokazuje, że partia Viktora Orbana jest bliska zdobycia w nadchodzących wyborach większości konstytucyjnej. W tej sytuacji liczy się każdy głos poparcia, również ten z Polski. W Budapeszcie lada moment odsłonięty zostanie pomnik smoleński. Materiał magazynu "Polska i świat".

Zanim odsłonięcie pomnika smoleńskiego nastąpi w Warszawie, swój pomnik zobaczą Węgrzy - monument ku pamięci ofiar stanie w Budapeszcie. Został ufundowany przez rząd Viktora Orbana oraz rządzoną przez jego partię radę dzielnicy, w której powstał monument.

- Ta tragedia dotknęła nas wszystkich. Ona pociągnęła za sobą ofiary najważniejszych osób w państwie i cieszymy się, że nie tylko przecież w Budapeszcie, takie pomniki, który jest odsłaniany, już funkcjonują też w innych państwach - przyznaje rzeczniczka PiS Beata Mazurek. Podczas odsłonięcia obecny będzie prezes Prawa i Sprawiedliwości.

- Tu chodzi o zaznaczenie przyjaźni, o zaznaczenie tego, że pamięć prezydenta Kaczyńskiego i najwyższych oficjeli jest czczona także na Węgrzech, na tej braterskiej ziemi - wyjaśnia profesor Jacek Wojnicki z Instytutu Europeistyki Uniwersytetu Warszawskiego.

Idea środkowoeuropejska

Ale poza braterstwem i przyjaźnią, wizyta ma pomóc w politycznych interesach. Do ósmej rocznicy katastrofy w Smoleńsku zostało kilka dni. Międzynarodowy wydźwięk obchodów zwiększa ich prestiż. Dla Węgrów to równie istotny czas - na piątek przypada ostatni dzień kampanii przed wyborami parlamentarnymi. Umocnienie władzy Viktora Orbana może wzmocnić także braterskie partie z regionu.

- U nas to jest nazywane koncepcją Międzymorza, natomiast Viktor Orban jest wielkim zwolennikiem idei środkowoeuropejskiej, odbudowy jedności tych krajów w sensie ideologicznym - zaznacza profesor Tadeusz Koptyś z Instytutu Europeistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Według ostatnich sondaży nawet najmniejsze wsparcie może dużo dać Orbanowi. Zgodnie z badaniami opinii publicznej jego partia ociera się o wynik pozwalający uzyskać większość konstytucyjną.

- On już dwukrotnie ją miał - przypomina profesor Wojnicki. - Stracił ją w poprzedniej kadencji podczas wyborów przedterminowych. Do czego jest mu potrzebna? Chodzi o uchwalenie tak zwanych ustaw konstytucyjnych, do których potrzeba 2/3 głosów w parlamencie - dodaje.

Największe pytanie wyborów

Ustawy, do których potrzeba takiej większości, dotyczą na przykład kwestii migracji. Partia Viktora Orbana chciałaby uniemożliwić wprowadzenie stałego mechanizmu relokacji uchodźców, a do tego potrzeba bezwzględnej większości. O powodzeniu tego planu zadecydują niezdecydowani, czyli ci, którzy nie zawsze biorą udział w wyborach.

- Ten "obóz apatii" to jest prawie 50 procent - zauważa profesor Bogdan Góralczyk, politolog i dyrektor Centrum Europejskiego Uniwersytetu Warszawskiego. - Gdyby się ich udało poruszyć, to oni nie pójdą i nie zagłosują na Fidesz, to wiemy. Pytanie jest czy w ogóle pójdą. To jest największe pytanie tych nadchodzących wyborów - zwraca uwagę.

Ostatnio, kiedy opozycji udało się pokonać Fidesz w wyborach uzupełniających, wystawiła ona wspólną listę wyborczą. Tym razem idzie do wyborów podzielona na kilka partii.

Więcej materiałów na stronie magazynu "Polska i świat" TVN24.

Autor: mm//now / Źródło: tvn24

Tagi:
Raporty: